Translate

niedziela, 21 października 2012

Styczeń 2012

Jesteśmy już po kontroli pod kątem neuroblastomy – na szczęście znów nic nie wykazała. Każda taka wyprawa jest dla nas bardzo ciężka, i organizacyjnie, i przede wszystkim emocjonalnie. Zawsze z  całych sił staram się myśleć pozytywnie i wierzyć, że tym razem również usłyszę dobrą wiadomość. Jednak w momencie, gdy Adaś leży na kozetce, a lekarz wpatruje się w monitor USG, nie jestem w stanie myśleć nic innego, niż „Jezu, ufam Tobie”. Powtarzam te słowa w kółko, nie dopuszczając w ten sposób do siebie żadnej innej myśli. Przy pierwszym takim badaniu ja również wpatrywałam się w monitor i próbowałam domyślić się, co akurat na nim widać. Było to jednak tak ekstremalnie przerażające – w każdym cieniu bowiem widziałam guza, który okazywał się np. śledzioną ;) – że szybko zrezygnowałam z tego pomysłu. Teraz wpatruję się tylko w Adasia i czekam, a minuty wydają się godzinami. Staram się zawsze, żeby ktoś ze mną pojechał na to badanie – świadomość, że na korytarzu czeka ktoś bliski, kto mi pomoże w razie czego udźwignąć ewentualną złą wiadomość, jest ogromnie budująca.

Mimo wszystko, wizytom tym towarzyszą też pozytywne emocje. Niesamowita jest bowiem ogromna życzliwość i ciepło, z którym i ja i Adaś się spotykamy za każdą wizytą w tym szpitalu. Na oddziale, który nas bezpośrednio kieruje na badanie USG, lekarki i pielęgniarki witają Adasia jak starego znajomego, zauważają jak bardzo urósł od ostatniej wizyty, pytają, co słychać. Podobnie w gabinecie USG za każdym razem spotykamy się z bardzo miłym przyjęciem. Zwykły uśmiech, ciepłe słowo tak wiele wówczas daje, jest tak ogromnym wsparciem. To jest też nauka dla mnie, ile można dać drugiemu człowiekowi, będąc tak po prostu, po ludzku, życzliwym. I ja też bardzo się staram, żeby bez względu na to, jak akurat układa się mój dzień, czy jest mi akurat strasznie źle na świecie, czy jestem szczęśliwa, bez względu na to, co się akurat dzieje w moim życiu prywatnym, tę życzliwość podać dalej. I z zaskoczeniem zauważam, że jak tylko chociaż odrobinkę się postaram, to bez większego problemu to się udaje :)

Komentarze zamieszczone na poprzednim blogu:
  • dodano: 02 lutego 2012 15:40
    Bardzo dziękujemy! :)
    autor Patrycja, mama Adasia

  • dodano: 28 stycznia 2012 21:41
    powodzenia w walce z przeciwnosciami, i mam nadzieje ze Adas bedzie robil postepy ktore beda trwale.
    autor Basia
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.