Translate

środa, 25 lutego 2015

Jeszcze w to nie wierzę, ale...

... jesteśmy w domu!!! Dziś lekarze zdecydowali, że z ogromnymi zaleganiami, które zostały Adasiowi po ciężkiej chorobie, może spokojnie walczyć w domu. Pobyt na pediatrii był dla niego w tym momencie dodatkowym zagrożeniem, bo - bardzo osłabiony i wyjałowiony antybiotykami - mógł łatwo złapać jakieś nowe choróbsko. Zwinęliśmy się zatem błyskawicznie i pomknęliśmy do domu ile koni w silniku.
Od progu czekała na Adasia niespodzianka, przygotowana przez nianię z maluchami:


Adaś od razu wyczuł, że jest w domu. Uśmiechnął się do niani na powitanie, po czym wtulił się w swoje łóżeczko i zapadł w spokojny sen. Saturację całe popołudnie trzyma bardzo dobrą i wyraźnie się wyciszył i uspokoił. 

A my siedzimy wszyscy na zaimprowizowanym na szybko przyjęciu powitalnym (pizza i torcik z cukierni) i nie możemy jeszcze w to wszystko uwierzyć. Być wszyscy razem i w domu - czy czegoś więcej potrzeba do szczęścia?

wtorek, 24 lutego 2015

Przeprowadzka ;)

Od wczoraj jesteśmy na pediatrii! Dziś zrobiłam eksperyment i odstawiłam Adasiowi tlen. I jak na razie saturacja 93-98, więc całkiem ok. Oj, chyba długo tu nie zabawimy ;)))

sobota, 21 lutego 2015

Coraz lepiej

Adaś ciągle oddycha samodzielnie! Chłopak powoli zaczyna kaszleć samodzielnie, ale póki co bardzo przydaje sie koflator - dotychczas nie doceniany teraz czyni cuda :) .
Tatuś

czwartek, 19 lutego 2015

Adaś dziś cały czas oddychał samodzielnie. Zniknęła już nawet wczorajsza maseczka, a zamiast niej pojawiły się dyskretne wąsiki. Z tlenu zjeżdża w tempie ekspresowym - cały dzień trzymał się na 1-2 l. tlenu. 
Nowe zdjęcie płuc wykazało, że jedno płuco jest już ok, natomiast w drugim są nadal zmiany. Mniejsze niż były, więc jest poprawa, ale niewątpliwie zapalenie płuc to jeszcze nie jest zamknięty rozdział.
Adaśka bardzo męczy gęsta zalegająca wydzielina. Nasz maluszek jest tak wykończony, że zupełnie nie ma siły kaszleć, więc wydzielina zakleja go mocno, a każdy oddech bardzo męczy. Być może skończy się to ponowną intubacją, aby mógł odpocząć choć trochę. Na razie jednak oddycha sam, w ruch poszły wszystkie jego czarodziejskie sprzęciki, jak inhalator, kamizelka i koflator, oraz superumiejętności pielęgniarek wyposażonych w ssak - i walczymy.
Ale nadziei w nas coraz więcej. Można nawet rzec, że już całkiem dużo :)))

środa, 18 lutego 2015

Niespodzianka! Dziś wchodzę na oiom do Adasia - a tu respirator wyłączony, a nasz rozintubowany synek oddycha sam, tylko w maseczce! Przez cały dzień trzymał prawie 100 saturacji, a tlenu tylko 2,5 l. Jestem tak szczęśliwa, że nie mogę myśli zebrać. Dzielny chłopak!!!

wtorek, 17 lutego 2015

Dziś właściwie bez zmian, poza zmniejszeniem tlenu na respiratorze do 30%. Adasiek przytomny i pogodny.
Coraz gorzej za to znoszą to wszystko maluchy. Wieczorne wyciszanie ich i usypianie trwa już strasznie długo. Oboje budzą się w nocy z płaczem, Ala pyta kilka razy w ciągu nocy: "Mamusiu, jesteś?" i zobaczywszy mnie obok, tylko wtula się z ulgą, mówiąc: "Kofam cię, mamusiu". Nie bawią się już, że jadą do pracy, tylko do szpitala, do Adasia. Ukochane - i do niedawna absolutnie zakazane - gumy rozpuszczalne poniewierają się już po kątach, bo znudziły się, gdy nękani wyrzutami sumienia rodzice zaczęli wprost zasypywać nimi swe stęsknione pociechy. Na kuchennym oknie stoi elektroniczny termometr, który służy teraz za specjalną linię telefoniczną do Adasia. Kilka razy dziennie któreś z dzieci podbiega do niego, naciska guziczek, przykłada termometr do ucha i mówi: "Halo! Adamku, wracaj do nas!". Paweł zapytał mnie ostatnio: "Mamo, a kiedy Adaś był z nami?". 
Ech. Adaś potrzebuje nas tam, na Intensywnej Terapii, a dzieci w domu. Przy tym trzeba choć w części wrócić do pracy, bo za coś żyć trzeba. Nic to. Byle z Adasiem było dobrze, a ze wszystkim damy sobie radę.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Dziś bez zmian. Respirator na trybie wspomaganym plus co jakiś czas spontaniczne oddechy, 40% tlenu. Saturacja bardzo ładna, właściwie przez cały dzień w okolicach stówki. Adaś był cały dzień przytomny i pogodny. Rurka nie przeszkadzała mu tak bardzo, jak wczoraj, nie płakał, nie denerwował się. Czytałam mu dziś ulubione bajki i głaskałam rudy łepek - i chyba był zadowolony, że przez tyle godzin miał mamę tylko dla siebie. 
Trochę się dziś podłamałam, że znów tylko respirator. Ale, jak powiedziała mi dziś wspaniała pani doktor z oiomu, miał już nie żyć, a żyje i walczy każdego dnia. Musimy być dobrej myśli.

niedziela, 15 lutego 2015

Dzisiaj Adaś przez dwie godziny był na własnym oddechu i tylko 30% tlenu. Potem jednak zmęczył się bardzo i trzeba było wrócić do trybu częściowo wspomaganego, a częściowo ze spontanicznymi oddechami i do 40% tlenu. Zatem całkiem spory sukcesik na koncie.
Adaś jest przytomny, bardzo przeszkadza mu rurka i mam wrażenie, że potrzebuje naszej obecności. Tak ciężko go zostawiać samego wieczorami. Ale w domu czeka jeszcze dwoje dzieci, które bardzo przeżywają tę sytuację i też bardzo nas potrzebują. Mimo najszczerszych chęci, nie umiem się roztroić. Tak bardzo bym chciała zabrać już Adaśka do domu. 

sobota, 14 lutego 2015

Adaś dziś był bardzo grzeczny. Dużo spał, trzymał ładną saturację, na respiratorze 40% tlenu. Podobno podczas porannej toalety z przyjemnością przyjmował wszelkie mizianie i smarowanie.
Dotarły do mnie słuchy, że jutro znów nastąpi kolejny krok w procesie rozstawania się z respiratorem. Mam nadzieję, że nasz dzielny chłopak da radę.

Zresztą, już raz poradził sobie z respiratorem - a miał zaledwie trzy dni, był po traumatycznych narodzinach w 34 tygodniu, dźwigał bagaż w postaci zatrzymania akcji serca, zamartwicy, tylko dwóch punktów Apgar i mizernej wagi 1430g (ta pieluszka po pachy to rozmiar zero)... To i teraz da radę. Jak nie jutro, to pojutrze. Ja tam w niego wierzę.


Maleńki Adaś

czwartek, 12 lutego 2015

Adasiek dziś zaszalał - zszedł na respiratorze na 40% tlenu i utrzymywał świetną saturację. Jest już w dużej mierze na oddechu wspomaganym (i od czasu do czasu trafi się jakiś oddech spontaniczny), nie tylko na kontrolowanym. Są już wyniki rtg płuc - jedno płuco znacznie się poprawiło, drugie na razie bez zmian. 

Wczoraj tak łobuzował bez sedacji, że aż musiał dostać bandażowy kołek do buzi, bo zagryzał rurkę i przywoływał alarmem spadku saturacji wszystkie ciocie z oiomu (tak, tak, pewnie o to właśnie mu chodziło! ;)). Kołkiem do buzi się nie przejął. Uznał go bowiem za smoczek, który miło pocmoktać od czasu do czasu.

Ciocia Ania już do mnie wydzwania, że kupuje balony na imprezę powitalną na powrót Adasia do domu. Oj, jeszcze dłuuuuga droga przed naszym smykiem, zanim takowa impreza dojdzie do skutku, ale tak po cichu, cichuteńku zaczynam wierzyć, że dojdzie.



wtorek, 10 lutego 2015

Dziś Adaś dał radę zejść ze 100% tlenu na 60% i utrzymywał przy tym porządną saturację. Był dużo bardziej przytomny, ściskał rączką mój palec i kilka razy się uśmiechnął. Pani pielęgniarka, która się nim dziś zajmowała, powiedziała też, że baaardzo protestował, jak go rano kremowała i przekładała - a to już zupełnie "po adasiowemu" ;)
Co prawda, pani doktor wciąż uprzedza, że stan Adasia nadal jest ciężki i wciąż jeszcze może być różnie - ale i tak coraz częściej pozwalam sobie na nadzieję, że nasz dzielny chłopak da radę!

poniedziałek, 9 lutego 2015

Dzisiaj Adaś był stabilny, trzymał ładną saturację i tętno. Miał zmniejszoną sedację, aby trochę ćwiczyć oddychanie i przez cały dzień dobrze sobie z tym radził. Teraz pod wieczór zaczął już się bardzo kłócić z rurką, przez co zaczęła spadać saturacja i trzeba było znów go trochę uspokoić.
Jest jednak bardzo słabiutki, jeszcze długa droga przed nim. 
Nie wiadomo jeszcze, jak z płucami. Pani doktor zdecydowała, żeby zdjęcie powtórzyć dopiero jutro lub pojutrze, aby nie napromieniowywać go zbyt często. 

No i był rozczulający "bonus dla mamusi" - troszkę wybudzony Adaś kilka razy lekko ścisnął mnie za rękę i ruszał sobie swoimi słodkimi paluszkami u stópek. 

sobota, 7 lutego 2015

Adaś dziś grzeczny - cały dzień utrzymuje saturację 100. Co prawda, na respiratorze ze 100% tlenu, ale dwa dni temu miał 77 przy 100% tlenu, więc lepiej. Bardzo się poprawiła akcja serca. Niestety, ma duże obrzęki, ale przy tak ogromnych dawkach sterydów to chyba nie do uniknięcia.
Nadzieja, która w nas rozkwitła, jest tak widoczna, że wciąż wszyscy nas uprzedzają, że jeszcze może być różnie. Ale niewątpliwie - nadzieja jest!

Bardzo Wam wszystkim dziękuję za modlitwy, ciepłe myśli, smsy i maile.

piątek, 6 lutego 2015

Jest iskierka nadziei. Dzisiejsze zdjęcie rtg płuc nadal jest tragiczne, ale mniej tragiczne niż poprzednie. Wyniki gazometrii odrobinkę lepsze. Crp spada. 
Oczywiście - jak uprzedzają nas lekarze - jeszcze wszystko może się zdarzyć. Przede wszystkim Adasiowi może zabraknąć sił do dalszej walki, serduszko może nie wytrzymać.
No i kolejny wielki znak zapytania - czy Adaś da sobie radę z powrotem na własny oddech po tych dniach na respiratorze... Ale to kwestia przyszłości. Na razie wciąż wszyscy skoncentrowani są na tym, żeby w ogóle przeżył. 

czwartek, 5 lutego 2015

Noc minęła stabilnie. Jak przyszłam, Adasiek miał 80% tlenu na respiratorze i saturację 91 (wczoraj rano miał 100% tlenu, po południu 90%). Niestety, po jakimś czasie saturacja zaczęła spadać i trzeba było wrócić na 100% tlenu. Jest bardzo ciężko, ale Adaś walczy.

Dla osób z naszych okolic - odbędą się msze za zdrowie Adasia:
dziś o 17.00 w kościele w Siemianicach i jutro o 11.30 w kaplicy szpitala w Słupsku.
Jeśli ktoś chciałby nam w nich towarzyszyć i pomodlić się z nami o zdrowie i siły dla Adasia, to będziemy bardzo wdzięczni.

środa, 4 lutego 2015

Adaś jest na intensywnej terapii, pod respiratorem. Wirus spowodował potworne zapalenie płuc, właściwie całe płuca są zajęte. Dziś rano było już bardzo, bardzo źle.
Po południu jednak nasz dzielny synek postanowił zawalczyć i trochę poprawił saturację. Dziś jeszcze będzie miał przetoczoną krew, co powinno go trochę wzmocnić, bo bardzo się zanemizował przez tę walkę.
Jego stan jest jednak nadal bardzo poważny, a modlitwa bardzo potrzebna.

Z całego serca dziękuję wszystkim walczącym o Adasia tu, w słupskim szpitalu - lekarzom i pielęgniarkom z pediatrii i z OIOMU, naszym bliskim za obecność i wsparcie, oraz tym, którzy są z nim sercem, myślami i modlitwą.

wtorek, 3 lutego 2015

Adaś jest w szpitalu, w ciężkim stanie. Cholerstwo, zwane wirusem rsv, spowodowało niewydolność oddechową i zapalenie płuc. Nie wiadomo, co będzie. Wszystkich bardzo proszę o modlitwę.