Translate

czwartek, 27 grudnia 2012

27. grudnia 2012r.



Adaś dostał dziś przepiękny prezent! Wspominałam już kiedyś, że chłopcy mają cudowną nianię - Monikę. Monika (a raczej Lala, jak nazwał ją Pabliś i jakoś nam wszystkim się utrwaliło) jest właściwie bardziej nianią Pawełka, która zajmuje się nim, gdy Adaś i ja wybywamy na różnego rodzaju rehabilitacje czy wizyty lekarskie. Adaś bowiem nie zostaje z nikim innym niż ja, mąż czy moja mama. Ale gdy tylko mogę, pracuję w domu, a wówczas Lala zajmuje się oboma chłopcami. Z Pablisiem wyczyniają różne cuda, natomiast Adaś najbardziej lubi, kiedy Lala mu śpiewa. Zresztą, wcale mu się nie dziwię, bo Lala śpiewa wprost przepięknie!!!

Dzisiaj Lala przyniosła prezenty, które Mikołaj zostawił dla chłopców u niej pod choinką. Pawełek dostał super układankę, a rudy Adaś maskotkę rudego liska i coś absolutnie wspaniałego – płytę z piosenką, którą często śpiewa mu Lala i której najbardziej lubi słuchać, w wykonaniu Lali!!! Puszczamy mu ją dziś cały dzień, a Adaś słucha i tylko buzię otwiera z ukontentowania :)

Zresztą, co będę opowiadać – posłuchajcie sami:

6 komentarzy:

  1. przepiękne! Dobry gust muzyczny ma Adasiek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Wśród Adasiowych hiciorów jest jeszcze "What a wonderful world" w wykonaniu Taty -co potwierdza gust, ale niestety nie słuch ;) - oraz ukochany miś-pozytywka, co niestety nie potwierdza ani jednego, ani drugiego ;). Zresztą, ostatnio chłopcy jakoś bardziej krytycznie podchodzą do naszych wykonań, czemu się raczej nie dziwię, bo w konkurencji z Lalą nie mamy szans ;)

      Usuń
  2. No najfajniejsze prezenty to te z serca, kreatywne, tworzone z myślą o uśmiechu obdarowanego, no i Adaś taki dostał, fajna ta Wasza niania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, takie prezenty są najfajniejsze i zostają najdłużej w sercu i w pamięci. A niania naprawdę jest super, mamy ogromne szczęście, że jest z nami :)

      Usuń
  3. Strasznie mi przykro, że dopiero teraz się tego wszystkiego dowiaduję... Ale to moja wina, że nie byłam na bieżąco, bo pochłonęło mnie moje a potem oddałam się lenistwu.
    Ale bardzo się cieszę, że kryzys już za Wami. Wyobrażam sobie, jak strasznie musieliście się bać o Adasia.... Biedaczysko..
    Tym bardziej rozumiem comiesięczne urodziny:) Jestem poruszona waszą historią. I dzięki za inspirację książkową o padaczce. Poczytam, bo choć u Ignasia to wciąż nie wiadomo do końca- Mozarta puszczamy mu od roku do zasypiania (na zmianę z kołysankami Umer+Turnau);) Intuicja jest wielka! Jakoś przy okazji Ignasiowych perypetii mocno to odkryłam i każdemu powtarzam;)
    Trzymajcie się razem. Tego z całego serca Wam życzę. I ciepło pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MamoIgnaca, dziękujemy za taki ciepły wpis. To prawda, baliśmy się ogromnie. Trudno to nawet opisać słowami. Co do padaczki, to sama nie wiem, czy to działa - ale wychodzę z założenia, że Mozart raczej nie zaszkodzi :) Tylko tyle przecież mogę pomóc synkowi w walce z tą maszkarą. No i przytulić, żeby nie był sam w tym momencie.

      Pozdrowienia najcieplejsze dla Ignasia!
      No i z całego serca gratulujemy sukcesu w konkursie!!!

      Pozdrowienia!
      Patrycja

      PS. A Umer i Turnaua też baaardzo lubię. I razem, i osobno :)

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.