Adaś dostał dziś przepiękny prezent! Wspominałam już kiedyś,
że chłopcy mają cudowną nianię - Monikę. Monika (a raczej Lala, jak nazwał ją
Pabliś i jakoś nam wszystkim się utrwaliło) jest właściwie bardziej nianią Pawełka,
która zajmuje się nim, gdy Adaś i ja wybywamy na różnego rodzaju rehabilitacje
czy wizyty lekarskie. Adaś bowiem nie zostaje z nikim innym niż ja, mąż czy
moja mama. Ale gdy tylko mogę, pracuję w domu, a wówczas Lala zajmuje się oboma
chłopcami. Z Pablisiem wyczyniają różne cuda, natomiast Adaś najbardziej lubi,
kiedy Lala mu śpiewa. Zresztą, wcale mu się nie dziwię, bo Lala śpiewa wprost
przepięknie!!!
Dzisiaj Lala przyniosła prezenty, które Mikołaj zostawił dla
chłopców u niej pod choinką. Pawełek dostał super układankę, a rudy Adaś
maskotkę rudego liska i coś absolutnie wspaniałego – płytę z piosenką, którą
często śpiewa mu Lala i której najbardziej lubi słuchać, w wykonaniu Lali!!!
Puszczamy mu ją dziś cały dzień, a Adaś słucha i tylko buzię otwiera z
ukontentowania :)
Zresztą, co będę opowiadać – posłuchajcie sami:
przepiękne! Dobry gust muzyczny ma Adasiek :)
OdpowiedzUsuń:) Wśród Adasiowych hiciorów jest jeszcze "What a wonderful world" w wykonaniu Taty -co potwierdza gust, ale niestety nie słuch ;) - oraz ukochany miś-pozytywka, co niestety nie potwierdza ani jednego, ani drugiego ;). Zresztą, ostatnio chłopcy jakoś bardziej krytycznie podchodzą do naszych wykonań, czemu się raczej nie dziwię, bo w konkurencji z Lalą nie mamy szans ;)
UsuńNo najfajniejsze prezenty to te z serca, kreatywne, tworzone z myślą o uśmiechu obdarowanego, no i Adaś taki dostał, fajna ta Wasza niania.
OdpowiedzUsuńTo prawda, takie prezenty są najfajniejsze i zostają najdłużej w sercu i w pamięci. A niania naprawdę jest super, mamy ogromne szczęście, że jest z nami :)
UsuńStrasznie mi przykro, że dopiero teraz się tego wszystkiego dowiaduję... Ale to moja wina, że nie byłam na bieżąco, bo pochłonęło mnie moje a potem oddałam się lenistwu.
OdpowiedzUsuńAle bardzo się cieszę, że kryzys już za Wami. Wyobrażam sobie, jak strasznie musieliście się bać o Adasia.... Biedaczysko..
Tym bardziej rozumiem comiesięczne urodziny:) Jestem poruszona waszą historią. I dzięki za inspirację książkową o padaczce. Poczytam, bo choć u Ignasia to wciąż nie wiadomo do końca- Mozarta puszczamy mu od roku do zasypiania (na zmianę z kołysankami Umer+Turnau);) Intuicja jest wielka! Jakoś przy okazji Ignasiowych perypetii mocno to odkryłam i każdemu powtarzam;)
Trzymajcie się razem. Tego z całego serca Wam życzę. I ciepło pozdrawiam.
MamoIgnaca, dziękujemy za taki ciepły wpis. To prawda, baliśmy się ogromnie. Trudno to nawet opisać słowami. Co do padaczki, to sama nie wiem, czy to działa - ale wychodzę z założenia, że Mozart raczej nie zaszkodzi :) Tylko tyle przecież mogę pomóc synkowi w walce z tą maszkarą. No i przytulić, żeby nie był sam w tym momencie.
UsuńPozdrowienia najcieplejsze dla Ignasia!
No i z całego serca gratulujemy sukcesu w konkursie!!!
Pozdrowienia!
Patrycja
PS. A Umer i Turnaua też baaardzo lubię. I razem, i osobno :)