Pustynię upiększa to, że gdzieś w sobie kryje studnię*,
a życie z niepełnosprawnym dzieckiem upiększa poczucie, że nie jest się w tym
wszystkim samemu, że wokół są ludzie, którzy chcą pomóc. W tym roku było ich co
najmniej 155 – tyle osób przekazało w tym roku Adasiowi swój 1% podatku. A o
ile więcej wspierało naszego synka myślą i modlitwą! Ogromnie mnie to wzrusza i
nie umiem wprost wyrazić swojej wdzięczności.
1 % podatku właśnie wpłynął na subkonto synka. Dzięki
Wam będziemy w stanie przede wszystkim spłacić wspaniałym Rodzicom Szymonka dług za kupiony od nich jeszcze w maju koflator. Dzięki temu urządzeniu Adaś
już kilkakrotnie uniknął ciężkiej choroby, kończąc infekcje na katarze; a z
zapaleniem płuc, które mu się przyplątało we wrześniu, poradził sobie zaledwie
w 5 dni!
Pieniędzy z jednego procenta wystarczy też na jeszcze
jeden cel – musimy tylko porządnie się zastanowić i zdecydować, który z nich
jest priorytetowy. A do rywalizacji stają:
1) Materac przeciwodleżynowy
Niestety, ten zakup ten ma dla mnie posmak porażki. Bardzo
się staram, żeby Adaś nie leżał dużo. Wiele czasu w ciągu dnia spędza on noszony
na rękach, siedząc w wózku, czasem stojąc w pionizatorze. Ale faktem jest, że
Adaś ma mało sił, szybko się męczy i dużo śpi w ciągu dnia, więc siłą rzeczy
spędza w pozycji leżącej więcej czasu niż przeciętny trzylatek. Codziennie
masujemy całe jego ciałko, żeby pobudzić krążenie i oczywiście sprawić mu
przyjemność. Ale mimo to niedawno podczas ćwiczeń zauważyłyśmy z ciocią Anią
krew na bodziaku Adasia. Okazało się, że mimo tej całej profilaktyki zrobiła się
Adasiowi odleżyna na plecach. Niewielka, nie głęboka, ale sam fakt, że się
pojawiła, trochę nas przygnębił. I postawił w obliczu poważnego zakupu – konieczności
sprawienia synkowi materaca przeciwodleżynowego. Jak poważny jest to zakup?
Cóż, jak wszystko, co dedykowane dzieciom, jest kilkukrotnie droższy niż to
samo, ale dla dorosłych. I o ile zmiennociśnieniowy materac przeciwodleżynowy dla
dorosłych można kupić już za kilkaset złotych, to taki sam materac na dziecięce
łóżeczko kosztuje około 2.300 zł.
2) Pulsoksymetr
Jest to
urządzenie niezbędne dzieciom, u których występują spadki saturacji (poziomu
tlenu we krwi). Spadki saturacji u Adasia zdarzają się w wyniku dłuższych
napadów padaczkowych, infekcji oddechowych lub bez przyczyny, po prostu z
powodu wrodzonej wady mózgu. O ile jesteśmy w stanie „na oko” rozpoznać, że coś
z poziomem tlenu we krwi jest nie tak, to pulsoksymetr jest niezbędny, aby
precyzyjnie określić poziom saturacji. Dzięki temu wiemy, ile tlenu podać
Adasiowi i widzimy, czy poziom saturacji poprawia się i poradzimy sobie sami w
domu, czy nadal spada i powinniśmy wezwać pogotowie. Adasiowy pulsoksymetr liczy
sobie już tyle lat, ile ma jego właściciel i pomimo kilkukrotnej naprawy,
ostatecznie odmówił posłuszeństwa. Aby było ciekawiej, nie możemy kupić jednego
ze zwykłych, niedrogich pulsoksymetrów, ponieważ są one zakładane na paluszek. A Adaś,
co jest jedną z charakterystycznych cech zespołu, ma lekko przykurczone
paluszki, przez co pulsoksymetr napalcowy nie jest w stanie pełnić swojej
funkcji. Pulsoksymetr polecany nam przez rodziców dzieci z problemami
oddechowymi kosztuje (w zależności od rodzaju czujnika, nie wiemy, który będzie
działał u Adasia) od 3.000 do 5.000 zł.
3) Fotelik stabilizujący
Z tego, jak ważna jest pozycja siedząca dla leżącego
dziecka, każdy chyba zdaje sobie sprawę. Dzięki niej możemy nie tylko
zminimalizować odleżyny, ale także wspomóc pracę wszystkich układów i narządów
wewnętrznych. Nie może być to jednak byle jaka pozycja siedząca. Nieprawidłowy
fotelik będzie bowiem przyczyniał się do wtórnych wad układu kostnego dziecka –
spowoduje skrzywienia kręgosłupa, przykurcze i deformacje kostne, a tym samym
będzie przyczyną nie tylko dodatkowego bólu i dyskomfortu dla dziecka, ale też
znów utrudni pracę narządów wewnętrznych, np. płuc.
Konia z rzędem jednak temu, kto da radę ustabilizować
prawidłowo w pozycji siedzącej dziecko wiotkie tak bardzo, że nie jest w stanie
utrzymać nawet głowy. W każdym zwykłym foteliku Adaś wręcz „spływa”, wyginając
swój mały kręgosłup w podwójne, a nawet potrójne „S”. Do tej pory Adaś siedział
w siedzisku od wózka spacerowego Kimba Spring, obłożony dodatkowo poduszeczkami,
pieluszkami, pluszakami i czym tylko nam przyszło do głowy, żeby jakoś
ustabilizować jego pozycję. A i tak, jak mieliście okazję wielokrotnie
zaobserwować na zdjęciach, pozycja ta pozostawia wiele do życzenia.
Niedawno dowiedzieliśmy się o istnieniu fotelika, mogącego
się dostosować do rozmiarów już półrocznych dzieci (co w przypadku naszego „kieszonkowego”
Adasia powinno być zaletą), a w dodatku mającego innowacyjny sposób
stabilizacji bioder, pomagający wiotkim dzieciom utrzymać prawidłową pozycję.
Pod koniec listopada mamy uczestniczyć w prezentacji tego fotelika i będziemy
mogli przymierzyć do niego Adasia – wówczas będziemy wiedzieć, czy rzeczywiście
istnieje coś, co pozwoli naszemu synkowi prosto i stabilnie siedzieć, czy to
kolejna rzecz nie dostosowana do „aż tak wiotkich” dzieci.
Jeśli fotelik się sprawdzi, to wtedy będziemy próbowali
odkupić od kogoś taki sam, używany. Nowy bowiem – z ceną oscylującą wokół 12.000
zł - jest zdecydowanie poza naszymi możliwościami finansowymi.
Jak widzicie, ceny sprzętów niezbędnych choremu
dziecku są niewyobrażalne. Gdy doda się do tego chociażby cenę codziennej
rehabilitacji, zajęć logopedycznych, częstych wyjazdów do oddalonego o 130 km
Trójmiasta, wizyt lekarskich, środków opatrunkowych i pielęgnacyjnych czy
lekarstw, to włos się jeży na głowie.
Dlatego tak bardzo się cieszymy, że Adaś dostał od
Was tak wspaniały prezent, jakim jest koflator i dostanie jeszcze któryś z
potrzebnych mu, wyżej wspomnianych sprzętów. Dziękujemy! Jesteśmy Wam ogromnie
wdzięczni!
A teraz oddaję głos samemu zainteresowanemu:
* A. de Saint-Exupery, Mały Książę
Witam się jako Wasza nowa fanka, filmik sympatyczny i cudny:)
OdpowiedzUsuńKorespondowałyśmy kiedyś w sprawie narzędzi diagnostycznych dla moich dzieci przedszkolnych przez bloga Laury- wiedziałam, że jesteś Mamą Adasia- jakież było jednak moje zdziwienie, gdy (dopiero teraz) weszłam na bloga i okazało się, że jesteś Mamą Całej Ferajny :) pozdrawiam
Witam Koleżankę po fachu :) Bardzo się cieszę, że do nas zajrzałaś - zapraszamy do pozostania dłużej. A dzieci rzeczywiście, trochę się u nas nazbierało ;)
UsuńPozdrawiam! :)
Przeczytałam od wczoraj cały blog i na pewno zostanę :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam wytrwałość! :)
UsuńAż się nie chcę wierzyć,że To dziecko jest tak cieżko chore.
OdpowiedzUsuńCudny filmik, :)
Gorąco pozdrawiam.
Andzia.
Nie masz pojęcia, jak miło czytać takie słowa! Dziękuję! :)
Usuńniesamowite!!!
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńInnych podziękowań nie potrzeba ADAŚ SAM załatwił sprawę a wy rodzice troszeczkę z tyłu.Podziękowanie cudne pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak jest, posłusznie i z wielką radością wycofujemy się troszkę, ustępując pola naszemu pierworodnemu :)
UsuńPozdrawiamy! :)
Można go pokochać od zaraz!
OdpowiedzUsuńUściski.
Bo ten nasz Adaś to taki właśnie do pokochania jest :)
UsuńBuziaki!
Adaśko, tak Cię miło zobaczyć:)))) i usłyszeć!!! buziaki od cioci Kasi:*
OdpowiedzUsuńCiociu Kasiu, zapraszamy do zobaczenia i uslyszenia Adaska na żywo - bedzie mozna nawet przytulić! :))) buziaki!
UsuńCiociu Kasiu, zapraszamy do zobaczenia i uslyszenia Adaska na żywo - bedzie mozna nawet przytulić! :))) buziaki!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA już napiszę,....na moim forum turystycznym napisałam..
OdpowiedzUsuńmoże pomożemy ?
Andzia,czyli 50 kropka :)
Ojej, bardzo dziękujemy! :)
UsuńKochani,próbuję, moja mama 3 mc.temu zmarła na raka ,
OdpowiedzUsuńdużo Osób potrzebuje pomocy, ale Adaś mnie "rozwalił" podziękowaniem
mam nadzieję,że moi znajomi pomogą kupić to ,co jest Wam niezbędne..
Dziś, jakaś pani zaczepiła mnie przed sklepem,że jest bezdomna i głodna.
Kupiłam Jej paczkę parówek, 10 dg. szynki i ciepłe kaizerki, no nie wiem czy była ...zadowolona ..,bo znowu miała jakieś potrzeby..
Bardzo mi przykro z powodu Twojej Mamy, przyjmij proszę najgłębsze wyrazy współczucia...
UsuńTo bardzo wzruszające, że mimo osobistej tragedii chcesz pomagać innym.
Odezwało się też kilkoro starych i nowych Przyjaciół z chęcią pomocy, więc rzeczywiście, całkiem realne jest to, że zdobędziemy przynajmniej niektóre sprzęty dla Adasia :)
A co do pani spod sklepu - na moje takie wątpliwości moja mama zawsze powtarzała, że lepiej pomóc dziesięciu niepotrzebnie niż nie udzielić pomocy jednemu naprawdę potrzebującemu. Ta pani na pewno tego dnia nie była już głodna - a to dużo.
Pozdrawiam serdecznie!
Filmik bardzo wzruszający...
OdpowiedzUsuńPatrycjo masz bardzo Wielkie Serce mimo swoich problemów potrafisz pomagać innym.Jestem bardzo wdzięczna za opatrunki dla Lenki.Pozdrawiam Iwona mama Lenki i Helenki :)
Iwona, daj spokój, to przecież normalne. Nam też pomaga tak wielu ludzi... Wiem, że nigdy nie będę w stanie im się odwdzięczyć. Ale mogę przekazać dalej - choćby w małej części - to dobro, które mnie spotyka. Po prostu tak ma być.
UsuńBuziaki dla Was, niech się Lenka ładnie goi :)