Dzień Dziecka, przynajmniej
według kalendarza, należy już do przeszłości. Ale że czas jest względny, a my
mamy w domu trzy porządne czarne dziury, które fundują nam niezłą studnię grawitacyjną, to mamy prawo być trochę do tyłu ;)
Zatem Dzień Dziecka był w tym
roku wyjątkowy. Pawełek miał okazję zrealizować dwie swoje największe pasje,
czyli posiedzieć za kierownicą brum-bruma (czyt. samochodu) i zobaczyć prawdziwy dy-dy (czyt. pociąg), a Ala dostała piękny strój wieczorowy (czyt. śpioszki) i wytworną
biżuterię (czyt. opaska z kokardką). Najwspanialszy prezent dostał jednak Adaś. Zgadnijcie,
co to było – zaczyna się na „k”, kończy na „r” i służy do wywoływania kaszlu.
Tak, tak, dobrze się domyślacie :)
Wszystko zaczęło się jakieś dwa
tygodnie wcześniej. Na blogową skrzynkę mailową dostałam list. W liście tym
pewna pani pytała, czy bylibyśmy zainteresowani odkupieniem używanego
koflatora. Po wymianie maili okazało się, że jest to dokładnie taki koflator,
który chcieliśmy kupić Adasiowi, a i cena była bardzo atrakcyjna. Wszystko
wyglądało wręcz idealnie - z jednym wyjątkiem w postaci sporego minusa na
naszym koncie. Nie dość, że nie mieliśmy pieniędzy na nieplanowany, i to tak duży
wydatek, to jeszcze byliśmy (i jesteśmy) w trakcie spłacania pożyczki
zaciągniętej na kamizelkę.
I wtedy okazało się, że Anioły spotyka się na każdym kroku. Właściciele koflatora przez wiele lat walczyli o życie swojego wspaniałego
synka, Szymonka, więc rzeczywistość, w której żyją rodzice niepełnosprawnych
dzieci była im doskonale znana. I ci wspaniali ludzie zgodzili się, abyśmy mogli
zapłacić za koflator dopiero pod koniec roku, kiedy to wpłyną na subkonto
Adasia pieniądze, które przekazaliście mu poprzez 1 % podatku.
W takiej sytuacji nic już nie
stało na przeszkodzie. Tata Adasia zatem zaprzągł konie mechaniczne i w
najbliższą niedzielę żwawo pomknął aż za Poznań, aby odebrać wymarzony sprzęt.
Rodzice Szymonka okazali się niezwykle sympatycznymi, ciepłymi osobami.
Mój mąż ani się nie obejrzał, jak spędził z nimi przemiłe, herbatkowe
popołudnie. Mamy nadzieję, że znajomość przetrwa poza koflator i że jeszcze
będziemy mieli okazję się spotkać.
A Adaś z bardzo zadowoloną minką przyjął
tak wspaniały prezent. Tak bardzo się cieszymy, że mamy teraz cały sprzęt
umożliwiający nam walkę o swobodny oddech naszego synka. Tak ogromnie i z
całego serca dziękujemy rodzicom Szymonka za to, że odnaleźli Adasia i z tak
ogromną życzliwością podeszli do naszej sytuacji. I tak bardzo dziękujemy Wam
wszystkim za Wasz 1%, który pozwoli nam na spłatę sprzętu.
Tymczasem dla nas
Dzień Dziecka (i to nie jednego) trwa nieustannie, każdego dnia. Oto mała
próbka:
Wspaniała wiadomość, bardzo dziękujemy rodzicom Szymonka!
OdpowiedzUsuńPatrycjo, urodą Adasia już się zachwycałam nie raz, ale muszę powiedzieć, że Pawełek też jest wyjątkowo ślicznym chłopcem. Oj, będą do niego dziewczyny wzdychać :)
A Alusia to wiadomo, udała Wam się ta piękność, że ho ho :)
Niech Wam trwa ten piękny potrójny Dzień Dziecka jak najdłużej.
Magda
Dzięki, Magda :) To prawda, Pawełek jest wyjątkowo ładny :) Zresztą, cała trójka jest najpiękniejsza na świecie (jestem mamą, więc mogę sobie pozwolić na brak obiektywizmu ;))
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Boskie maluchy!
OdpowiedzUsuńJestem 'z wami' juz 8 miesięcy i baaardzo kibicuję wam i Adasiowi.
Pozdrawiam, Buziaki dla maluchów i oby dalej tak szczęście sprzyjało.
Gosia
Bardzo dziękujemy za tak wytrwałe kibicowanie :) Buziaki przekazane, pozdrawiamy ciepło! :)
Usuń