Jesteśmy już w domu i staramy się
przyzwyczaić do nowej rzeczywistości. Nie powiem, nie jest łatwo. Przystosować
się mentalnie do widoku dziury w brzuszku swojego dziecka i rurki z tej dziury
wystającej jest nawet bardzo trudno. Wciąż ściskają nam się serca na ten widok. Samo
karmienie nie jest trudne, bardzo przypomina karmienie przez sondę, więc
zupełnie nie stanowi problemu. Trochę się jeszcze boimy obsługi tego
ustrojstwa, ręce nam się trzęsą przy obracaniu wężyka czy przemywaniu ranki.
Wczoraj wpadliśmy (no dobrze, ja wpadłam) w totalną panikę, gdy przy zmianie
opatrunku z dziurki zaczęła wyciekać treść pokarmowa. Zupełnie nie wiedziałam,
co zrobić, tylko stałam i płakałam. Na szczęście, w mojej mamie obudził się
duch wieloletniej praktyki pogotowiarskiej, nie straciła zimnej krwi i
błyskawicznie opanowała sytuację.
Ech, pewnie za kilka tygodni PEG
będzie dla nas tak samo naturalny i bezproblemowy jak wszystko, co wcześniej
nas przerażało, a teraz stanowi integralną część naszej rzeczywistości. Pamiętam,
jak dużo czasu zajęło mi, zanim odważyłam się samodzielnie założyć Adasiowi
sondę, jak bardzo trzęsły mi się wtedy ręce, jak bardzo płakałam gdy po raz
pierwszy wkładałam mu przez nosek cewnik do odsysania, jak serce stawało mi z
przerażenia, gdy pulsoksymetr pokazywał nagle spadek akcji serca czy poziomu
tlenu we krwi. Teraz to wszystko to dla mnie zupełnie normalna sprawa. Pewnie
tak samo będzie z PEGiem, a na razie wydzwaniamy co chwilę na oddział i
rozwiewamy swoje wątpliwości.
Na szczęście, na oddziale mają do
nas nieograniczoną cierpliwość. Jestem w ogóle pod ogromnym wrażeniem poziomu
opieki i ich wspaniałego podejścia do dzieci i do rodziców. Mimo wielu, na ogół
pozytywnie odbieranych, pobytów w szpitalu, pierwszy raz spotkałam się z aż tak
miłym podejściem i takim zaangażowaniem. Nie było wśród personelu ani jednej
niemiłej osoby – wszyscy, począwszy od lekarzy, przez pielęgniarki, do salowych
– byli przemili, rozumiejący, starający się pomóc. Cokolwiek działo się z
Adasiem (a pokazał co potrafi, wymiotując w nocy po zabiegu i co chwilę
zmuszając pielęgniarki do zmiany pościeli, kilkakrotnie ściągając lekarza na badanie i
wędrując po nocy na USG, aby sprawdzić, czy wymioty nie są spowodowane
komplikacjami po zabiegu) ani przez moment nie wyczuliśmy zniecierpliwienia, a
jedynie autentyczne zaangażowanie i chęć pomocy.
Nie wspomnę już o samym fakcie
założenia PEGa. Jak wcześniej pisałam, byliśmy umówieni na trzydniowy pobyt,
ale jedynie w celu wykonania gastroskopii, mającej sprawdzić, dlaczego Adaś
ostatnio tak często wymiotuje. W zależności od wyników badania mieliśmy później
umawiać termin implementacji PEGa.
Kilka dni przed planowaną hospitalizacją
moja mama ni z tego ni z owego zapytała mnie, czy – jeśli gastroskopia wyszłaby
dobrze – byłaby możliwość założenia Adasiowi PEGa podczas tego samego
znieczulenia. Roześmiałam się i powiedziałam, że wątpię, bo co prawda to brzmi
logicznie i na pewno jedno znieczulenie zamiast dwóch byłoby z korzyścią dla
dziecka, ale nie wierzę, żeby w Polsce i na NFZ było to możliwe. Adaś będzie
bowiem leżeć na jednym oddziale, gastroskopię będzie wykonywał lekarz z innego
oddziału, a do założenia PEGa musiałby być obecny lekarz z jeszcze innego
oddziału i to jeszcze do końca nie byłoby wiadomo, czy zabieg się odbędzie. No
way. Mama przyznała mi rację, ale mimo to namówiła nas, żeby spytać o taką
opcję – a nuż będzie to możliwe…
Pani doktor, która opiekuje się nami w ramach
Poradni Żywienia, niestety nie odbierała telefonu. Wysłaliśmy jej więc smsa z
tym zapytaniem, ale że nie otrzymaliśmy odpowiedzi, jechałam nastawiona
wyłącznie na gastroskopię. O tym, że -mimo braku odpowiedzi- pani doktor
wszystko załatwiła, dowiedziałam się dopiero na oddziale. Okazało się, że takie
rzeczy są możliwe – i w Polsce, i na NFZ – i że są miejsca, w których istotne jest
po prostu dobro dziecka.
Chciałam w tym miejscu ogromnie
podziękować całemu personelowi Oddziału Pediatrycznego Wojewódzkiego Szpitala
Specjalistycznego (PCT) w Gdańsku – lekarzom (zwłaszcza dr B., dr J. i dr. Z.),
pielęgniarkom i salowym, za fantastyczną opiekę nad Adasiem, za zaangażowanie,
uśmiech, cierpliwość i wyrozumiałość. Dziękuję, z całego serca.
I Wam wszystkim też dziękuję – za
modlitwy, towarzyszenie nam w myślach, telefony, smsy i troskę o naszego synka.
Adasia już nic nie boli, dużo śpi
teraz, odsypia wszystkie przejścia, ranka goi się ładnie. Mimo braku oklepywania od czasu zabiegu, ma
mniejsze zalegania i swobodnie oddycha. Już też nie wymiotuje – jednak ta sonda w gardełku musiała go
bardzo drażnić. Teraz będzie już tylko lepiej :)
Adaś szpitalny - już po zabiegu
Dzielny Adaś!!!
OdpowiedzUsuńNaszą Lenkę ten zabieg czeka w czwartek, też się strasznie boję.pozdrawiam mama Lenki i Helenki
Witaj! Jak miło Cię "czytać"! Jak się miewają dziewczynki?
UsuńNa pewno wszystko będzie dobrze. Rozumiem, że się boisz, będę się modlić i trzymać kciuki, żeby wszystko przebiegło bezproblemowo. Też jedziecie do wojewódzkiego w Gd?
Buziaki!
Hej Helcia ma się dobrze chodzi do szkoły specjanej i jest bardzo szczęśliwa,powoli idzie do przodu, a Leneczka wciąż choruje.Tak jeździmy do wojewódzkiego.Pozdrawiam
UsuńBardzo się cieszę, że z Helenką tak się ułożyło :) Przykro mi, że Lenka tak dużo choruje. Jest karmiona przez sondę? Może jak przejdziecie na PEGa będzie lepiej, bo - jak widzę po Adasiu - sonda jednak zwiększała zalegania. A stąd prosta droga do infekcji :(
UsuńMyślę, że jak będziecie go zakładać w wojewódzkim, to powinno być dobrze. Ja naprawdę byłam aż zaskoczona dobrą opieką.
Będę trzymać kciuki za Lenkę. Na pewno wszystko będzie dobrze.
Trzymajcie się i daj znać, proszę, jak będziecie po.
wiedziałam że Adaś poradzi sobie ze wszystkim a wy opanujecie to jeszcze szybciej trzymam kciuki pozdrawiam [jak trzeba to służę pomocą ] wasza piel
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe, że mamy Panią! I na pewno nie raz się zwrócimy o pomoc. Dziękujemy i pozdrawiamy cieplutko! :)
UsuńAdas slicznie sie usmiecha i widac ,ze wszystko sie udalo (po usmiechu) musi byc juz tylko Lepiej.
OdpowiedzUsuńJestescie wspaniali !:))
Zycze Wszystkiego Najlepszego:)
Bardzo dziękujemy i serdecznie pozdrawiamy! :)
UsuńBardzo się cieszę, że się udało, w sumie bez dodatkowych stresów przed... Na pewno wkrótce ogarniecie, o co chodzi, a wieczne niedożywienie Adasia przestanie spędzać sen z oczu...
OdpowiedzUsuńAdaś na zdjęciu wygląda na całkiem zrelaksowanego:)
Pozdrawiam kochani, otworek w brzuszku to na pewno trudny dla Was widok...ale mam nadzieję, że jak piszesz Mamo Adasia - przywykniecie. Ze swojej strony zapewniam o modlitwie:*
Pewnie rzeczywiście przywykniemy - w każdym razie rodzice większości znajomych dzieci z PEGiem sobie chwalą to rozwiązanie i rurka w brzuszku nie powoduje już traumy ;)
UsuńKochana, jestem bardzo wdzięczna za modlitwę. Dziękuję! ;-*
Jaki cudowny Adasiowy uśmiech! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko przebiegło pomyślnie. Pozdrawiam serdecznie :)
Uśmiechnięty Adaś rozwiewa wszystkie troski :) Dziękujemy za pozdrowienia i również pozdrawiamy!
UsuńJak dobrze Was czytać :) martwiłam się troszkę i zupełnie straciłam rachubę czasu, stąd przepraszam za nocnego smsa.. Ale najważniejsze, że już w domku i wszystko dobrze przebiegło. Ja pewnie też bym się bała rurki w brzuszku, ale myśl, że to pomoże mojemu dziecku, pewnie pomogła by mi się z tym oswoić i Wam też to szybko przyjdzie :)
OdpowiedzUsuńSzpital cudowny - oby wszystkie takie były, żeby Rodzice mimo ogromnej troski i zmartwień, umieli o nich ciepło myśleć - jak widać jest to możliwe. Super, że tak Wam się trafiło :)
Zdjęcie uśmiechniętego Adasia w szpitalnym łóżeczku jest przepiękne - bo nie ma nic piękniejszego przeciez, jak szczęśliwe dziecko!
Nie masz za co przepraszać - zrobiło mi się bardzo miło, że myślisz o naszym Adasiu, no i skutecznie zmotywowałaś mnie do jak najszybszego wpisu :) Dlatego to ja powinnam przeprosić, że tak długo nic nie napisałam. Zaczynając pisanie bloga zupełnie się nie spodziewałam, że blogosfera to naprawdę społeczność, że ludzie się wzajemnie do siebie przywiązują, zaprzyjaźniają i martwią nawzajem o swoje dzieci. To jest wspaniałe.
UsuńDlatego nie przepraszaj, ja bardzo się cieszę z tego, że Adasiek jest Ci tak bliski, że myślisz o nim nocami :)
Buziaki!
Och jak dobrze , ze już jesteście w domu. Przyznam szczerze niepokoiłam się brakiem wieści i tym , ze Adaś coś wymyśla. Nie śmiałam pisać i przeszkadzać. Cieszę się bardzo, ze już po wszystkim. Ucałowania dla Was wszystkich.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak długo nie dawałam znać. Przykro mi, że Ty i inni Czytelnicy się niepokoiliście. Obiecuję, że w razie (tfu, tfu odpukać) następnego razu się poprawię!
UsuńPozdrawiamy serdecznie!
Aż miło patrzeć na Adasia, ależ się on zmienił. No i jaki dzielny. Pewnie do rurki jakoś się przyzwyczaicie, Adaś więcej będzie jedzenia przyjmował, mniej samo karmienie będzie go męczyć i będzie miał czas na uśmiechy. Mocno całujemy i cieszymy się, że trafiliście na super ludzi w szpitalu.
OdpowiedzUsuńBędziemy musieli się przyzwyczaić, nie mamy wyjścia ;) Mam nadzieję, że będzie tak, jak piszesz. Buziaki!
UsuńWykopawszy się z własnych dołków- szybko czytam, co u Was.
OdpowiedzUsuńZnów tyle ważnego! Kurczę!
Czasem współczuję Wam (wiem- to jest be uczucie), że tyle musicie przekraczać granic, i jednocześnie mocno ściskam kciuki i cieszę się, że dajecie radę!
Tak. Sił w nas sporo...
Kto by się spodziewał, że aż tyle, prawda:)
Ściskam Cię mocno, i Męża twego pozdrawiam i Dzieciaki tulę:) A Ala I Pablo- bezcenne:) Nasi Starsi nie dorastają im do pięt;)
Oj, dobrze, że doły zakopane. Znam to "dołkowe" uczucie i cieszę się, że to już za Tobą - choćby na czas jakiś. A co do sił - to prawda. Znajdują się same, nie wiadomo skąd, w wystarczającej ilości. Nie wiem, jak to się dzieje, ale dobrze, że tak jest.
UsuńUściski dla Ciebie i Twoich chłopaków, zwłaszcza Dostojnego Trzylatka :)
Zgadzam sie w 100% ze słowami mamusi Adasia, personel w Wojewódzkim jest rewelacyjny, jestem przeszczesliwa, ze Jasko trafil w Ich rece, przy kazdym pobycie czlowiek czuje sie jakos tak "przytulnie"
OdpowiedzUsuńPrawda? Jakoś tak lżej znosić te pobyty szpitalne, gdy personel nie tylko nie dokłada zmartwień i lęków, ale uśmiechem i rozmową naprawdę pomaga. Super, że są takie oddziały! Pozdrowienia dla Was!
Usuń