Chyba nigdy nie przestanę być wdzięczna za ludzi, których
mam wokół siebie. Za tyle dobra, które mnie codziennie spotyka dzięki nim.
Pisałam jakiś czas temu o kamizelce
oscylacyjnej i koflatorze, które pomagają oczyszczać drogi oddechowe z zalegań
i które musimy kupić. Ba – łatwiej powiedzieć, niż zrobić, bo wycena kamizelki
przesłana nam przez polskiego dystrybutora opiewa, bagatela!, na niemal 31.000
zł, a ceny koflatorów wahają się od 22.000
do 24.000 zł. Sumy te wydawały nam się barierą nie do przeskoczenia i sprowadziły
plany zakupu kamizelki i koflatora w sferę nierealistycznych mrzonek. Czuliśmy
się zupełnie bezradni.
I wówczas zaczęły dziać się cuda. Najpierw, dzięki jakiejś niezbadanej plątaninie linków,
trafiłam na forum rodziców dzieci z mukowiscydozą, na którym był poruszany
temat kamizelki. Na tym forum znalazłam link do amerykańskiego komisu, który
prowadzi sprzedaż używanych kamizelek i koflatorów. Ceny tych sprzętów
w tym komisie, razem z przesyłką do Polski, oscylowały wokół kilkunastu tysięcy
złotych. Serce zabiło mi mocniej (w końcu łatwiej zdobyć kilkanaście tysięcy,
niż ponad trzydzieści!), a Adasiowe sprzęty zrobiły jeden mały kroczek z krainy
mrzonek w stronę realnych planów.
Niestety, mimo wsparcia udzielonego nam przez Rodziców Amelki, nadal nie mieliśmy wystarczającej ilości pieniędzy, aby zdecydować się
na zakup. Ale cuda działy się nadal.
Najpierw moja przyjaciółka i zarazem rehabilitantka Adasia
sama, z własnej inicjatywy, rozesłała po okolicznych firmach prośbę o wsparcie
w zakupie kamizelki i koflatora dla Adasia.
Potem, zupełnie niespodziewanie, brat mojego męża i
Ojciec Chrzestny Adasia ofiarował Adasiowi kilka tysięcy oraz zaproponował
wysoką pożyczkę.
Wszystkiego razem uzbierało się trzynaście tysięcy złotych. Po
naradzie rodzinnej i rozważeniu wszystkich za i przeciw zdecydowaliśmy, że
kupimy już za to jeden używany sprzęt i że tym sprzętem będzie kamizelka.
Uznaliśmy, że na ten moment jest ona Adasiowi bardziej potrzebna niż koflator. Z
kaszlem bowiem Adaś jako tako sobie radzi, zawsze też możemy wspomagać się ssakiem. Nie mamy natomiast żadnej innej możliwości przesunięcia
wydzieliny w stronę górnych dróg oddechowych niż oklepywanie, więc warto, by
było ono jak najbardziej efektywne.
Wówczas zostało już tylko nawiązanie kontaktu z komisem,
wpłacenie pieniędzy i czekanie na przesyłkę. I po niedługim czasie – tadam! tadam!
– zapukał do naszych drzwi kurier, opiekuńczo dzierżąc w ramionach wielkie
pudło zawierające Adasiową kamizelkę!
Mimo naszych obaw, co do kupna używanej kamizelki i to
jeszcze ściąganej ze Stanów (Czy komis rzeczywiście istnieje? Czy kamizelka
będzie działać? Jeśli nie, to co wtedy zrobimy?), transakcja wypadła na piątkę
z plusem. Mąż był zachwycony kontaktem ze sprzedawcą z komisu, a oboje nas
zachwycił czas przesyłki (kamizelka z Colorado dotarła do nas szybciej niż
kupione na Allegro ubranka z Polski), przygotowanie kamizelki do sprzedaży
(wszystkie rurki wysterylizowane i zapakowane próżniowo), no i sama kamizelka
oczywiście :)
Niniejszym komis ten możemy polecić wszystkim rodzicom dzieci borykających się
z problemami oddechowymi: http://www.affordablemedequipment.com/
Adaś regularnie oklepywany oddycha zupełnie inaczej. Wylewa się z niego ogromna ilość wydzieliny, która dotychczas twardo zalegała w jego drogach oddechowych. Ustąpiło dotychczas stałe „charcholenie” i mało ciekawe wibracje
wyczuwalne pod dłonią, położoną na jego pleckach. Ale – co nas zaskoczyło –
zmieniło się tempo jego oddechu. Do tej pory nasz synek oddychał bardzo szybko
i płytko, jakby łapiąc każdy oddech. Teraz jego oddech zwolnił, stał się
głębszy i spokojniejszy. Kurczę, producent kamizelki liczy sobie za nią jak za
przysłowiowe zboże, ale jak to dobrze, że taki sprzęt w ogóle istnieje!!!
Przed nami jeszcze zakup koflatora, no i zwrot kamizelkowej
pożyczki, ale jesteśmy pełni nadziei, że i to się uda.
Na koniec - podziękowania. Z
całego serca dziękujemy:
- Jackowi, Ojcu
Chrzestnemu Adaśka
- Ani D. za pomoc w walce o kamizelkę
- Rodzicom Amelki
Bardzo też dziękujemy za wpłaty:
- mojemu szkolnemu koledze, Grzegorzowi B. ze Słupska
- pani Justynie B. z Bydlina
- pani Joannie S. z Kościerzyny
Bardzo dziękujemy też wszystkim, którzy przekazali Adasiowi 1% podatku - dzięki Wam kupimy koflator.
Bardzo dziękujemy też wszystkim, którzy przekazali Adasiowi 1% podatku - dzięki Wam kupimy koflator.
W ramach podziękowań najsłodsze uśmiechy Adaśka - z czasów, gdy padaczka jeszcze mu tego nie utrudniała. Gdyby tylko mógł, dziś również by się tak do Was uśmiechnął z wdzięczności.
PS. Zwiększamy Adasiowi jeden z leków przeciwpadaczkowych,
ten, który raz mu już zatrzymał napady aż na 8 miesięcy. Tak bardzo bym
chciała, żeby pomógł i żeby Adaś znów się tak do nas uśmiechał! Trzymajcie kciuki!
PS2. A od dzisiaj maj! Życzymy wszystkim słonecznego długiego
weekendu! A żeby wejść w klimat – piosenka…
Bardzo się z Wami cieszę, że się udało:) i że Adaśkowi sprzęt realnie pomaga.
OdpowiedzUsuńOby i leki dały radę zapobiec padaczce... uśmiechy cudne... będę pamiętać w modlitwie.
A Ballada Majowa rozbrzmiewa dziś - sama z siebie - od rana w mojej głowie:)
Jak to miło spotkać bratnią, s.d.m.owo-majową duszę :)
UsuńOgromne dzięki za ciepłe słowa i modlitwę. Uściski dla Twoich cudnych dziewczyn - i pogłaszcz też tę najmłodszą! Pozdrowienia! :)
nie można nie kochać Adasia uśmiech cudny ballada zniewalająca mama uśmiechnięta widać że Adaś miewa się lepiej to super uściski dla wszystkich
OdpowiedzUsuńCudownie z tą kamizelką, naprawdę, cuda się zdarzają !!!
OdpowiedzUsuńTrzymam ogromne kciuki, aby lek dopomógł, bo uśmiech Adasia jest przepiękny, każde dziecko powinno się śmiać i tylko śmiać, a Adasiek zasługuje na to najbardziej.. Moja siostra rodzona choruje na epilepsję, na szczęście leki pomagają, ale wiem ile życia, ile energii i ile radości takie ataki zabierają. Dlatego tym bardziej serce mi płacze, jak myślę a Adaniu, który musi zmierzać się co i rusz z tym paskudztwem..
ściskam Was gorąco jak zawsze kochani :)