Kilka dni temu przyjaciółka przypomniała mi, że nie
napisałam nigdy na blogu Adasia o pewnym pięknym wydarzeniu, dotyczącym naszego
synka i zobowiązała mnie do jak najszybszego nadrobienia tej zaległości.
Może słyszeliście, że jakiś czas temu - rok, może
półtora - z inicjatywy Centrum Opatrzności Bożej powstał portret naszego Papieża, Jana Pawła II, złożony ze zdjęć ponad stu tysięcy ludzi. O możliwości
przesłania zdjęcia dowiedziałam się zaledwie kilka dni przed końcem akcji, a obraz
był już wówczas właściwie gotowy. Pamiętam, że cała postać Jana Pawła II była
już ukończona, niewypełnione zostały tylko niewielkie obszary tworzące tło, w
samych rogach obrazu. Mimo to jak najszybciej wysłałam zdjęcie Adasia.
Jakiś czas później, gdy wyszukiwałam Adasia na portrecie,
spotkało mnie bardzo miłe zaskoczenie. Otóż mimo faktu, że wysłałam zdjęcie „na
ostatnią chwilę”, mimo faktu, że obraz był już właściwie ukończony i jedyne, na
co miałam nadzieję, to że Adaś w ogóle znajdzie się gdzieś na portrecie, w jakimś
wolnym miejscu w samym rogu – mimo tego wszystkiego po wpisaniu nazwiska Adasia
w wyszukiwarkę, zdumiona zobaczyłam jego zdjęcie umieszczone w samym środku, na
piersi Papieża. Muszę przyznać, że spłakałam się wtedy, bo poczułam bardzo
wyraźnie, że nie jesteśmy sami. Że nasz Adaś nie jest tylko wynikiem pomyłki w
genotypie, że jest ważny, że jego życie ma sens i że Ktoś nas prowadzi przez tę
trudną drogę bycia rodzicem niepełnosprawnego i śmiertelnie chorego dziecka.
Może to błahostka, ot, zwykłe zdjęcie w powodzi innych zdjęć,
ale pamiętam, ile siły nam to wówczas dodało. Do tej pory zresztą w chwilach
zwątpienia lubię wejść na tę stronę, by odnaleźć w sobie tamto poczucie Sensu.
Jeśli chcecie zobaczyć Adasia na portrecie Papieża,
zapraszam na stronę:
Kliknijcie w wyszukiwarkę, po czym wpiszcie dane:
Imię: Adam
Nazwisko: Nowak-Moszczyński
Adaś będzie na środku strony, która się otworzy, śpiący na
boczku, z główką na zielonej pieluszce, ubrany w białe śpioszki w niebieskie hipcie.
Stopniowo oddalając obraz (poprzez klikanie na znaczek minusa) możecie
zlokalizować „miejscówkę” naszego synka.
Niesamowite. Piękne. Poruszające.
OdpowiedzUsuńSama mam łzy w oczach.
Jedna moja Koleżanka blogowa, bardzo wierząca, pisała kiedyś, o trudnej decyzji poczęcia trzeciego dziecka, po dwóch niełatwych, częściowo przeleżanych ciążach. Ile znaków z Nieba wówczas otrzymała, jak wszystkie obawy były nieomal namacalnie, konkretnie obalane... jak wreszcie mając nabożeństwo do Jana Pawła II zawierzyła jego opiece swe trzecie maleństwo...
I jak później cała ciąża przebiegała jak nigdy dotychczas - bezproblemowo, a Synek urodził się siłami natury w... dniu beatyfikacji naszego Papieża!!!
Tak się czasami wydaje, że TAM nic nie ma, że to wszystko bajki dla dzieci... ale jednak... KTOŚ nad nami czuwa, JEST, tyle różnych cudów, tyle dobra, to nie może być przypadek.
Ściskam Was mocno.
Też głęboko wierzę, że to wszystko to nie przypadek, że Ktoś czuwa. Dziękuję Ci za ten wpis. Ściskam mocno!
UsuńTak to nie przypadek JPII był, jest i opiekuje się nami ciągle. Bardzo się cieszę, że mogłam poznać historię Adasia. Pozdrawiam, pamietam o Adasiu i waszej rodzinie w modlitwie. Anka.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy!
UsuńZdjęcie Adasia znalazło się tam gdzie powinno to nasz Mały Aniołek:) Przypomnij mu Pati, że ma trzymać kciuki ;)
OdpowiedzUsuńTrzyma, trzyma cały czas - w końcu jemu też zależy :)
UsuńO mamo, wzruszyłam się bardzo, niesamowite, naprawdę.. taki nasz kochany słodki śpiący Adasiek, cudeńko małe. Kochani, Adaś nie jest tylko wynikiem genetycznej pomyłki, nie można Wam tak myśleć, jest jednym z cudów świata, który skradł niejedno serce, między innymi moje :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Dla nas Adaś jest nieskończonym Cudem, który odmienił nasze życie na lepsze (mimo że oczywiście trudniejsze). Cieszy nas, że jego urok działa też przez internet :)
Usuń