Translate

czwartek, 12 lutego 2015

Adasiek dziś zaszalał - zszedł na respiratorze na 40% tlenu i utrzymywał świetną saturację. Jest już w dużej mierze na oddechu wspomaganym (i od czasu do czasu trafi się jakiś oddech spontaniczny), nie tylko na kontrolowanym. Są już wyniki rtg płuc - jedno płuco znacznie się poprawiło, drugie na razie bez zmian. 

Wczoraj tak łobuzował bez sedacji, że aż musiał dostać bandażowy kołek do buzi, bo zagryzał rurkę i przywoływał alarmem spadku saturacji wszystkie ciocie z oiomu (tak, tak, pewnie o to właśnie mu chodziło! ;)). Kołkiem do buzi się nie przejął. Uznał go bowiem za smoczek, który miło pocmoktać od czasu do czasu.

Ciocia Ania już do mnie wydzwania, że kupuje balony na imprezę powitalną na powrót Adasia do domu. Oj, jeszcze dłuuuuga droga przed naszym smykiem, zanim takowa impreza dojdzie do skutku, ale tak po cichu, cichuteńku zaczynam wierzyć, że dojdzie.



2 komentarze:

  1. Trzymajcie się. Myślami jestem ;rzy Adasiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby szaleństwom takim końca nie było :) Zdrowiej i wracaj, Adasiu!
    I uściski mooocne ślę Wam :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.