Translate

niedziela, 22 grudnia 2013

Krystian

Jest pewien chłopiec. Jedenastoletni. Nazywa się Krystian. Ma w życiu generalnie pod górkę. Mieszka w maleńkiej wiosce, kilkadziesiąt kilometrów od niewielkiego miasta. Ma jeszcze czworo rodzeństwa. Mieszka z rodzicami i wujkiem. Tata i wujek piją i zamieniają życie mamy i dzieci w koszmar. W domu bieda, często brakuje na chleb. Zimą brakuje na opał. W pokoiku, w którym śpi mama i pięciu synów, trzeba wówczas skuwać lód ze ścian.

Mama walczy sama przeciwko wszystkiemu – założyła mężowi sprawę o znęcanie się nad rodziną. Przypłaciła to odwróceniem się od niej całej rodziny i całej wioski („bo jak można wzywać policję i podać do sądu własnego męża???”), ale wygrała. Ojciec dostał wyrok w zawieszeniu i mają przynajmniej ten komfort, że nie podnosi już na nich ręki. Ale po co podnosić rękę, kiedy można urządzać awantury przez całą noc, pluć na żonę, kopać w drzwi, złośliwie wykręcać korki i żarówki, zamienić na alkohol sprezentowany dzieciom przez dobrych ludzi stary komputer. Mama się znów nie poddała – dzięki swojej wytrwałości wymogła na wójcie gminy obietnicę lokalu socjalnego, do którego mogłaby przeprowadzić się z dziećmi. Czy to się uda, nie wiadomo – raz już miała obiecany lokal, ale po wyremontowaniu go gmina uznała jednak, że korzystniej będzie go sprzedać, co też niezwłocznie uczyniła. Teraz obiecany lokal ma być gotowy na wiosnę. Jeśli się uda, o co się mama codziennie modli, to staną przed kolejnym wyzwaniem. Ojciec raczej nie pozwoli zabrać ze swojego mieszkania nawet łyżki, nie mówiąc już o meblach. Mama z pięciorgiem dzieci wprowadzą się w zupełnie gołe ściany – bez kuchni, stołu, łóżek, pościeli, ręczników, talerzy…

Krystian początkowo chodził do szkoły. Nie było łatwo. Nie, nie z nauką – to mądry dzieciak. I on, i jego bracia uczą się na samych piątkach, kończą klasy z wyróżnieniem. Nie było łatwo w kontaktach z innymi dziećmi. Wiadomo, bieda. Nie ma na modne ciuchy, na nowy plecak, piórnik. Często nawet nie ma jak nagrzać wody, aby się umyć w lodowatej łazience czy wyprać stare ubrania. Wiadomo, jak jest takim dzieciom w szkole – niełatwo.

Krystian jest bardzo wrażliwy. Trudna sytuacja w domu, trudna sytuacja w szkole odbiły się na nim najmocniej i zamknęły go w świecie milczenia. Nosi to swoją medyczną nazwę mutyzmu selektywnego, ale dla Krystiana oznacza niemożność odezwania się do kogokolwiek poza rodziną i najbliższym przyjacielem. Szkoła wysłała chłopca na badania do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, tam zalecono nauczanie indywidualne i już można było zamknąć się w czterech ścianach wcale nie bezpiecznego domu i zacząć coraz bardziej bać się świata zewnętrznego.

Krystiana poznałam, gdy nie chodził do szkoły już ponad dwa lata. Pierwsze tygodnie naszych spotkań upłynęły pod znakiem niemożności nawiązania jakiegokolwiek kontaktu. Chłopiec siedział przerażony i spięty, odwrócony tyłem, chowający się jak najgłębiej pod czapką. Nie odzywał się, nie reagował na nic. Teraz swobodnie już porozumiewamy się niewerbalnie, wiem, co Krystian lubi, co mu sprawia przykrość, dlaczego nie chce wracać do szkoły. Wiem jednak, że nie uda się całkowicie pomóc chłopcu, dopóki miejsce, które nazywa domem, nie będzie takie, jakie powinno być – bezpieczne, ciepłe, spokojne.

Staramy się – ja i nasza rodzina – jak najbardziej pomóc Krystianowi i jego rodzinie. Terapia chłopca od początku jest bezpłatna, co miesiąc robimy i zawozimy im do domu większe zakupy spożywcze i szkolne, co jakiś czas organizuję zbiórkę używanych ubrań dla chłopców i wyposażenia domu (gdy ich poznałam, mieli tylko trzy talerze i jeden garnek), pomagam mamie przedzierać się przez gąszcz biurokracji, orzeczeń, wniosków, zasiłków, pomogliśmy załatwić zapas opału na zimę. Ale to wciąż nie wystarcza. Nie dziwię się – wiem, ile kosztuje utrzymanie mojej trójki dzieci i jak czasem trudno związać koniec z końcem, mimo że i ja, i mąż pracujemy i możemy też liczyć na pomoc rodziny. Nie chcę sobie nawet wyobrażać utrzymania pięciorga dorastających dzieci z samych tylko zasiłków, w maleńkiej klitce bez podstawowych wygód, daleko od miasta, nie tylko nie mogąc liczyć na pomoc męża, ale wręcz doznając od niego coraz to nowych szkód. Ostatnio zaczęło brakować pieniędzy nawet na dojazdy na terapię. My już nie damy rady zrobić więcej, niż robimy. Dlatego piszę Wam o Krystianie. Oni nie mają żadnej siły przebicia, nie mają możliwości prowadzenia bloga, nie mają do kogo zwrócić się o pomoc.

Jeśli chcecie jeszcze komuś pomóc w te Święta, to podarujcie milczącemu chłopcu z wioski na Pomorzu parę złotych, aby mógł w dalszym ciągu uczestniczyć w terapii i aby jego rodzinie było choć troszkę lżej.

***
Krystian ma subkonto w Fundacji Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” – środki wpłacone na to subkonto będą mogły być wykorzystane na cele związane bezpośrednio z jego chorobą, m.in. na leki czy dojazdy na terapię:

Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”
ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa
Nr konta: 61 1060 0076 0000 3310 0018 2660
Tytułem: 19608 - Wojnicki Krystian - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

***
Pomoc dla Krystiana można kierować też na konto w fundacji Chrześcijańska Służba Charytatywna. Środki zgromadzone na tym koncie będą mogły być spożytkowane też na poprawę bytu rodziny, czyli na jedzenie, ubranie, buty czy rachunki.

Chrześcijańska Służba Charytatywna
ul. Foksal 8, 00-366 Warszawa
Nr konta: 35 1240 1994 1111 0010 3341 5579
Tytułem: dla Krystiana Wojnickiego

***
Jeśli ktoś chciałby pomóc też bardziej bezpośrednio – wysyłając używane ubrania, buty, książki czy wyposażenie do domu, proszę skontaktować się ze mną na: rodziceadasia@gmail.com, to udostępnię adres rodziny Krystiana.

Aktualnie najbardziej potrzebne są: pościel, ręczniki, kołdra, buty zimowe, czapki, rękawiczki, skarpetki, ubrania dla chłopców.
Ubrania dla najmłodszych chłopców:
6 lat, rozm. 120 cm, rozm. buta 35
8 lat, rozm. 140 cm, rozm. buta 37
11 lat, rozm. 160 cm, rozm. buta 42
Starsi chłopcy (15 i 17 lat) noszą już ubrania jak dla dorosłych.

*

Wpis publikuję oczywiście za wiedzą, zgodą i na prośbę rodziny Krystiana.

8 komentarzy:

  1. Serce peka, ze taki los wlasnym dzieciom moze zgotowac rodzic :( A Wy jestescie poprostu Aniolami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba pomoc, to pomagamy - najzwyklejsza rzecz, zwlaszcza, że sami często potrzebujemy i doswiadczamy pomocy :*

      Usuń
  2. Witam Pani Patrycjo.
    Dopiero teraz "poświątecznie" przeczytałam wpis o rodzinie Krystiana.
    Zrobię co mogę żeby pomóc - sama osobiście na pewno coś znajdę, a i postaram się poruszyć rodzinę i znajomych.
    Pozdrawiam serdecznie
    Asia spod lasu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Asiu, bardzo dziekuje w imieniu Krystiana i jego rodziny.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Witaj Patrycjo,
    super,że pomagacie tym biednym ludziom,temat znam z autopsji,więc wyobrażam sobie co przeżywają....Czy młodszym chłopcom przydadzą się jakieś spodnie,bluzy,koszulki?Ja mam młodsze dzieci,więc mogę się podzielić używanymi ciuchami które dostaliśmy od znajomych i czekają aż chłopcy dorosną.Mam też kilka ręczników takich "do umywalki",żadna rewelacja ale są nowe,mąż w pracy czasem dostaje.Jeżeli nie będzie problemu,to bardzo proszę Cię o info na sklep@lenzbawelna.pl ,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj,
      bardzo dziękuję za zainteresowanie losem Krystiana i za chęć pomocy. Właśnie wysłałam maila na podany przez Ciebie adres.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  4. Witam - mam pytanie? To nie jest przypadek ? Znalazłam w necie takie wpis... zbieżność nazwisk czy ktoś wykorzystuje chorobę tego dziecka?
    http://ciszascian.blogspot.com/p/pomoz.html

    Czy można t jakoś sprawdzić? :(((
    Ze swojej strony mam trochę ubranek po moich chłopakach - mogę podesłać. Albo paczkę z jakimiś potzrebnymi rzeczami - prosze dać znać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :)
      Bardzo dziękuję za czujność - jest potrzebna, ponieważ rzeczywiście zdarzają się osoby wykorzystujące czyjąś chorobę. To na szczęście nie jest żadna hiena, ale blog mamy Krystiana, który zaczęła pisać za moją namową, aby móc być z Wami wszystkimi wirtualnie i trochę terapeutycznie wyrzucić z siebie trudne przejścia. Pisałam o tym tutaj: http://malyksiazeimy.blogspot.com/2014/01/z-cisza-posrod-czterech-scian.html
      A ubranka i inne rzeczy na pewno chętnie przyjmą - proszę, skontaktuj się ze mną na rodziceadasia@gmail.com, to podam ich adres :)
      Jeszcze raz bardzo dziękuję - i za czujność, i za chęć pomocy!
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.