Każdy chyba ma takie skarby. W
zakurzonych albumach, skrzyniach na strychu, folderach w komputerze, oprawione
w ramki, powieszone na ścianach, postawione na szafkach… Fotografie – niby nic,
niby tylko zadrukowany kawałek papieru, a ile w nim zamkniętych wspomnień,
uśmiechów, uchwyconych chwil. Wydaje mi się to fascynujące – to, co miało stać
się zapomnianą, zamierzchłą przeszłością, niemal magicznym sposobem zostaje
wyrwane z niszczącego strumienia czasu i ocalone na zawsze. Trochę jak
prehistoryczny listek zatopiony w kawałku bursztynu.
Lubię przeglądać stare fotografie
– patrzyć na dziadka, którego nigdy nie poznałam; na uśmiechniętą dziewczynkę z
kucykami, która wiele lat później została moją mamą; przypominać sobie z
tęsknotą dobrą twarz mojego nieżyjącego już taty. Wracać do przeszłości – tej którą
znałam i tej, która jest dla mnie tylko (a może aż) rodzinną historią.
Zdjęcia są dla mnie ważne.
Dlatego odkąd dowiedziałam się o chorobie Adasia i o jego rokowaniach, miałam
takie marzenie – aby zdążyć. Aby udało nam się przeżyć taki okres, w którym i
my, i Adaś, i pozostała dwójka naszych dzieci (wtedy jeszcze będąca wyłącznie w
sferze planów) – abyśmy my wszyscy byli razem. I żeby mieć prawdziwą rodzinną
fotografię, która zawsze będzie wisieć na ścianie w salonie i przypominać nam,
że wspólnie spędzony czas zdarzył się naprawdę, mimo że był tak bajkowy.
Udało nam się urzeczywistnić to
marzenie – najpierw pojawił się
Pawełek. Niewiele ponad rok później – Alicja. Nadszedł zatem czas na spełnienie
następnego punktu na liście marzeń – rodzinnej sesji zdjęciowej.
Postanowiliśmy zrealizować ją
przy okazji wielkiego święta – trzecich urodzin naszego Małego Księcia. Udało
nam się zgromadzić w jednym miejscu i w jednym czasie dziadków „warszawskich” i
babcię „słupską” oraz wszystkie dzieci. Jakiej ekwilibrystyki wymagało od nas
opanowanie ogromnie ruchliwego dwulatka, równie ruchliwej, acz mniej mobilnej
Alutki i wciąż podsypiającego Adaśka – słowa nie opiszą. Kto próbował chociaż
raz ubrać troje malutkich dzieci naraz, zadbać o to, by wszystkie w jednym
momencie były wyspane i najedzone i nie wybrudziły się choćby przez godzinę –
ten wie, jak ekstremalnie trudne to wyzwanie. Sytuacji nie ułatwiał żar lejący
się z nieba, a w ramach bonusu wystąpiła godzinna awantura o szelki, które nagle
okazały się dla Pablisia bardzo traumatycznym elementem garderoby.
Ale przy ogromnym wparciu obu
babć i dziadka – udało się! Sesja została zrealizowana, a my mamy kolejne
spełnione marzenie :) A efekt? – zobaczcie sami. Zapraszamy do obejrzenia kilku zdjęć z naszego albumu.
Nasz Mały Książę
"Cóż im uczynić może kto, gdy zawsze razem są"
Wieczna radość, czyli nasz Alutek
Pablo próbuje swoich sił po drugiej stronie obiektywu
Rodzina w komplecie :)
Piękne zdjęcia, przecudne dzieci. Świetny pomysł na taką rodzinną sesję :)
OdpowiedzUsuńMagda
:)))
UsuńAle piękne zdjęcia!! Aż Wam pozazdrościłam tej sesji i też bym chciała :)
OdpowiedzUsuńMaluchy CUDOWNE!!!
Mia, polecam zrobienie takiej sesji - naprawdę wspaniała pamiątka! :)
UsuńWłaśnie zaczęłam się rozglądać, tylko czy moje wiercipięty usiedzą w jednym miejscu.
UsuńMoje też nie chciały usiedzieć, co widać choćby na rodzinnym zdjęciu ;) Generalnie umęczyliśmy się z nimi potwornie - ale warto było :)))
UsuńCo tu pisać: CUDNE!!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się udało:)))
:)))
UsuńPrzepięknie. Sam pomysł świetny, a efekt rewelacyjny. Wszystkie zdjęcia są piękne, bo dzieciaki cudne, ale Rodzina w komplecie jest najlepsza:)
OdpowiedzUsuńJoanna
Też mi się bardzo podoba to zdjęcie, widać na nim energię rozpierającą te nasze gwiazdy ;)
UsuńWspaniała pamiątka, cudowne dzieciaki i rodzinka jak z obrazka ;) Pozdrawiam! Adamsko
OdpowiedzUsuńDzięki, Asiu :) Buziaki i uściski!
UsuńAle super!!!! Adasiek przecudny, Pawelek - jaki on juz duzy :) a Alutka, no wymieklam, caly czas usmiechnieta i to jak, cudowne macie dzieci i Wy tez jestescie wspaniali. Foto rodzinne przepiekne :)
OdpowiedzUsuńAaaaaaa no i wszystkiego dobrego z okazji trzecich urodzinek dla kochanego Sloneczka <3
UsuńDzięki, Kochana! <3
UsuńAdaś w koszu z siostrą - cudne. Pozostałe wspaniałe ale mina Adasia bije wszystko pozdrawiam wasza p.
OdpowiedzUsuńPrawda? Taki typowy starszy brat ;)
UsuńPozdrawiamy!
PS. Adaś na razie nie zamierza chorować, więc zaproszenie na kawkę aktualne! :)
Napewno odwiedzę tylko teraz mało czasu ale przyjadę pozdrawiam
Usuńsuper że Adaś nie zamierza chorować niech tak trzyma jak najdłużej trzymam za niego kciuki
UsuńZupełnie nie wiem dlaczego wyjątkowo wzruszyło mnie pierwsze zdjęcie, ale cała sesja jest wyjątkowa - sama chciałabym mieć taką ze swoimi dziećmi. Cudna pamiątka.
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo wzrusza to zdjęcie. Pokazuje całą kruchość i delikatność Adasia.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Świetna sesja zdjęciowa, cała trójka prześliczna, a zdjęcie całej rodziny wręcz magiczne, takie radosne..cudnie:))
OdpowiedzUsuńDziękujemy! :))
UsuńZdjęcia bezdyskusyjnie cudowne. Mnie jednak najbardziej urzeka sposób w jaki opisujesz swoje emocje i przemyślenia. Z jaką lekkością ubierasz w słowa to co pewnie niejedna matka czuje i przeżywa. Uwielbiam Twój blog, wzrusza mnie i rozbawia zarazem. Jest w nim jakaś magia:) Pati, powinnaś pisać książki:) Przesyłam całuski dla Waszej gromadki:) Stella
OdpowiedzUsuńDzięki, Stella :) Lubię ten blog, może stąd magia :) Pozdrawiam serdecznie Ciebie i dzieciaki!
UsuńFajoskie- że się tak niegramatycznie wyrażę;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń