Adaś pojechał z tatą na rehabilitację, Pawełek zasnął, Alicja ,o
dziwo, też, więc mam wreszcie chwilkę, żeby coś napisać.
Niedoczas – to jest wymiar czasowy, w którym żyjemy
ostatnio, w którym to wymiarze możliwość wzięcia prysznica urasta do rangi
niedostępnego na co dzień luksusu ;) W dodatku nasza niania dostała ofertę
pracy w swoim zawodzie i postanowiła z niej skorzystać, więc zostaliśmy sami na
placu boju. Oczywiście, absolutnie rozumiemy jej decyzję i – jeśli to czyta –
pozdrawiamy najserdeczniej i zapraszamy jak najczęściej na zieloną herbatkę.
Ale siłą rzeczy sprawy się skomplikowały. W związku z tym błogosławimy obecnie tego, kto
wymyślił urlop „tacierzyński” i dziękujemy Niebiosom za wspaniałych Teściów,
którzy przyjeżdżają z odległej o prawie 500 km stolicy, aby nam pomóc.
Naprawdę, nie sądziłam, że ogarnięcie trójki dzieci to takie
wyzwanie. Wszystko się dzieje naraz, nic nie można przewidzieć i zaplanować, a poziom decybeli przekracza nawet
najbardziej liberalne normy. Najgorsze są jednak ciągłe wyrzuty sumienia –
przytulam Alę i serce mnie boli, że Adaś leży sam w łóżeczku, a Pawełek bawi
się samotnie. Odkładam Alicję (czemu towarzyszy na ogół gwałtowny protest), żeby
wziąć Adasia, to znów serce boli, że Ala
leży i płacze. Zacznę się bawić z Pawełkiem, to pozostała dwójka zgłasza
obiekcje. I tak w koło Macieju. Chciałabym być mamą na 300%, a tu nijak nie
mogę się rozdwoić, o "roztrojeniu" nawet nie wspominając. Na tym tle mój
planowany na 1. kwietnia powrót do pracy zaczyna wyglądać jak żart
primaaprilisowy ;) Mamy wielodzietne, jak to wszystko godzicie???
Ale pomijając ten mały młyn, to tak naprawdę mamy teraz bardzo
dobry czas. Przede wszystkim, jesteśmy wszyscy razem - nawet mąż, korzystając z
dobrodziejstw urlopu „tacierzyńskiego” jest z nami w domu. Adaś ostatnio też jest troszkę żywszy i lepszy
(wczoraj miał tylko dwa napady padaczkowe!), czasem zdarza mu się nawet uśmiechnąć.
W weekend mieliśmy przesympatycznych gości – odwiedziła nas Adasiowa koleżanka „z sąsiedniego
inkubatora”, Laurka, z rodzicami i spędziliśmy razem bardzo miły dzień. Poza
tym coraz częściej świeci słońce i niedługo przyjdzie wiosna :)
Aż chce się powiedzieć
– „trwaj, chwilo, jesteś piękna!”
Fajnie mieć starszych braci.
Jeden przytuli...
Drugi pobuja...
Tylko czemu oni tak hałasują???
Mówisz poważnie o tym 1 kwietnia??? Wspólczuję. Ja mam czwórkę - Najmłodszy 8 tyg ... ale ledwo wyrabiam a do pracy to chyba ... bym umarła :D Pozdrawiam GORĄCO :D
OdpowiedzUsuńMasz czwóreczkę? O rany… Podziel się cennym doświadczeniem – JAK Ty sobie dajesz radę???
Usuńnie no, mogłabym chyba kopiować teraz Twoje posty i wrzucać do siebie ;) jak ja doskonale rozumiem to 300%, a z tym 1 kwietnia to faktycznie jakiś żarcik, co?
OdpowiedzUsuńUrodziłyśmy nasze Skarby teraz niemalże w tym samym czasie, przeżywamy identyczny zapewne niedoczas i jeszcze nasze Córeńki mają identyczne czapeczki..no to się uśmiałam :)
Zdjęcia przecudne - to z Adasiem wzruszające! I szalenie fajne wieści, że u Niego taki dobry czas :D
trzymajcie się
He, He, faktycznie, nasze dziewczyny to jakieś mentalne bliźniaczki ;) Widzę, że u Ciebie też nie za wesoło z odpoczynkiem – 2:49 to nie czas na siedzenie w necie! Wysypiaj się! ;)))
Usuńmentalne bliźniaczki haha - fajne :)
Usuńa z tą godziną to tak wyszło niechcący, borykam się z anginą i akurat mniej więcej o tej porze biorę kolejną dawkę antybiotyku, zbiegło się to z karmieniem, komputer obok stał nie wyłączony, to skorzystałam z okazji dla zabicia czasu czekając jeszcze chwilkę na czas dla leku :) Kochana, nie, jeszcze nie zwariowałam, aby noc zarywać dla netu ;)
Ufff, już myślałam, że przeczytam, że położyłaś dzieci spać, odkurzyłaś, pozmywałaś, wstawiłaś pranie, zrobiłaś prasowanie, a potem jeszcze upiekłaś chleb i ciasto i zrobiłaś serwetkę z haftem richelieu - i tak Ci zeszło ;)))
UsuńSama słodycz- te fotki. Bo reszta..... znam, znam. A przy takich drobiazgach (mam na myśli wiek dzieci) to pewnie jeszcze trudniej. Znam taki specyfik, który wspomaga wyrastanie drugiej pary rąk;)...
OdpowiedzUsuńA poważnie- pewna psychologiczna teoria mówi, że wystarczy być wystarczająco dobrą matką, i już będzie git. Dzieci też muszą zrozumieć twarde zasady tego świata;)..
Musisz iść do tej pracy?????? )*
Dam królestwo za ten specyfik!!! ;)
UsuńA do pracy teoretycznie nie muszę iść, ze względu na Adasia musiałam zrezygnować z etatu, więc teraz zależy to tylko ode mnie. Ale jak nie pracuję, to nie zarabiam - a nasz „najdroższy” synek jest doskonały w generowaniu kosztów ;) Zresztą, pracuję głównie w soboty, beztrosko zostawiając cały ten młyn na głowie mężowi, w tygodniu muszę się „tylko” do tej soboty przygotować. Może więc sobie nawet dzięki temu odpocznę ;)))
Kochana - jestem przekonana, że mamą to Ty jesteś i na 500%, a nie marne 300 ;)
OdpowiedzUsuńCudowna ta Twoja ekipa, do zakochania każdy maluch bez wyjątku :) Ściskamy! Asia, bliźniaczki i reszta
Dzięki, Asiu :) Ja się do Ciebie wybieram na korepetycje z ogarniania takiego stadka - choć w obecnych warunkach byłby to raczej kurs e-learningowy ;)
UsuńUściski dla Was!