Translate

sobota, 25 października 2014

Nowa zdobycz


Któregoś dnia, przez zwykły przypadek, przeglądając katalog firmy R82 w poszukiwaniu fotelika terapeutycznego dla Adasia, natrafiłam na pewien przedmiot. Nosi on wdzięczne miano Flamingo i jest rodzajem fotelika kąpielowo-toaletowego przeznaczonego dla dzieci niepełnosprawnych. Muszę przyznać, że zupełnie zlekceważyłam jego toaletową funkcję i patrzyłam na niego tylko jako na fotelik kąpielowy. Spodobał mi się ze względu na przewidywaną możliwość dobrego ustabilizowania Adasia i zbawienną dla naszych kręgosłupów wysokość. Do tej pory bowiem kąpiel Adasia wymagała zaangażowania dwóch osób, z których jedna schylona do poziomu podłogi trzymała Adasia w wodzie, a druga, również schylona, myła go. Nie muszę chyba mówić, co o tym  myślały nasze kręgosłupy. Gdyby umiały mówić, padłyby z ich ust chyba gorsze słowa, niż Pawełkowe „kufa!”, ku naszej zgrozie przyniesione ostatnio z przedszkola.

Ponieważ cena Flamingo w polskim sklepie medycznym jak zwykle przewyższała możliwości przeciętnego portfela (w zależności od akcesoriów około 10-12 tysięcy), rozpoczęliśmy poszukiwania na starym dobrym Ebay’u. I bingo! Po kilku tygodniach poszukiwań objawił się naszym oczom Flamingo w dobrym stanie, w idealnym rozmiarze, ze wszystkimi potrzebnymi nam akcesoriami (kamizelka stabilizująca, zagłówek i wiaderko) i przede wszystkim w dużo lepszej cenie. Jedyną jego wadą było to, że sprzedający był aż z Kanady. Obawialiśmy się trochę wpłacić sporą w sumie kwotę komuś zupełnie obcemu na drugim końcu świata, ale po kolejnej kąpieli, gdy byliśmy już oboje pokrzywieni z bólu, postanowiliśmy zaryzykować. Sprzedawca na szczęście okazał się uczciwy i po kilku tygodniach zapukał do naszych drzwi kurier, taszcząc ogromny karton.

Pełni nadziei i radości rzuciliśmy się w szaleństwo kąpielowe, aby czym prędzej wypróbować nowe cudo Adasiowe. I tak – w kąpieli Flamingo sprawdza się na czwórkę z plusem. Bardzo dobrze pozycjonuje Adasia, można ustawiać dowolnie pochyloną pozycję, dzięki czemu kąpiąc synka w jedną osobę, możemy mu swobodnie umyć nie tylko całe ciało, ale i głowę.

źródło: http://www.livingmadeeasy.org.uk/

Ale nie jest też wolny od wad. Główna wada jest taka, że projektanci firmy spotykali na swej drodze chyba wyłącznie naprawdę niewysokie osoby, bo przy maksymalnie wydłużonej wysokości fotelika, i tak musimy się do niego trochę schylać (a żadne z nas nie przekracza 180cm).

Fotelik można zdjąć z podstawy jezdnej i za pomocą specjalnych przyssawek (których my niestety nie mamy, więc nie wiemy, czy działają) przymocować do dna wanny, aby dziecko mogło posiedzieć w kąpieli. Wymyśliliśmy natomiast, aby kupić najzwyklejszy podnośnik wannowy (na allegro już od 150 zł) i przymocować do niego siedzisko Flamingo, aby móc najpierw zafundować Adasiowi kąpiel, a potem podnieść go i wygodnie umyć (Flamingo w oryginale niestety nie ma takiej funkcji podnoszenia).

źródło: http://portale.siva.it/

Flamingo zaskoczył nas jeszcze jedną swoją funkcją, której w ogóle wcześniej nie braliśmy pod uwagę. Jak już wspomniałam, jest to fotelik kąpielowo-toaletowy, można więc korzystać z niego jak z toalety. Ma do tego celu specjalne wiaderko, można też najechać nim nad toaletę. Któregoś dnia, kiedy Adaś jak zwykle męczył się z wypróżnieniem (utrudnionym przez leżącą, wyprostowaną pozycję i przylegający do pupy pampers), postanowiłam wypróbować nasz nowy nabytek. I oniemiałam, kiedy sukces nastąpił już po kilku minutach od posadzenia Adasia na foteliku (wcześniej wypróżnianie potrafiło zająć mu kilka godzin). Sukces jest powtarzalny, więc chyba możemy przypisać go fotelikowi, a nie przypadkowi.

Generalnie jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Miałam wcześniej możliwość korzystać z kilku leżaczków do kąpieli, ale w porównaniu z nimi Flamingo jest dużo wygodniejszy. A skutek uboczny w postaci przerzucenia się z pampersa na toaletę w kwestii „potrzeby nr 2” i wymiernego czasu skrócenia starań o jej realizację, raduje nas bardziej niż cokolwiek innego (zrozumie to chyba tylko rodzic innego leżącego dziecka). Z czystym sercem polecamy więc ten sprzęcik innym. Widziałam ostatnio na allegro foteliki Flamingo w dobrych cenach, więc warto tropić :)

Wpis nie jest w żaden sposób sponsorowany przez producentów Flamingo (a szkoda ;)).


A co u Adasia? Mogę określić to moim ulubionym w kontekście Adasia słowem, czyli – stabilnie. Miał co prawda niedawno pogorszenie napadów, związane ze zbyt długim oczekiwaniem na dostawę nowej partii aminokwasów, ale szczęśliwie amino już dotarły i Maszkara powoli „wycofuje się na z góry upatrzone pozycje”. Zaliczamy kolejne infekcje przynoszone w prezencie przez brata-przedszkolaka i jak dotąd udaje się (dzieciom, nam niestety nie) zwalczać je bez antybiotyków. Adaś zaczął też nowe zajęcia, które bardzo mu się podobają, lecz o tym następnym razem.


Adaś i jego nieodłączny towarzysz


Co jest najfajniejsze w powrocie z przedszkola?
Pokazanie najnowszych zdobyczy Adasiowi :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.