Jesteśmy
już po kontroli pod kątem neuroblastomy – na szczęście znów nic nie
wykazała. Każda taka wyprawa jest dla nas bardzo ciężka, i
organizacyjnie, i przede wszystkim emocjonalnie. Zawsze z całych sił
staram się myśleć pozytywnie i wierzyć, że tym razem również usłyszę
dobrą wiadomość. Jednak w momencie, gdy Adaś leży na kozetce, a lekarz
wpatruje się w monitor USG, nie jestem w stanie myśleć nic innego, niż
„Jezu, ufam Tobie”. Powtarzam te słowa w kółko, nie dopuszczając w ten
sposób do siebie żadnej innej myśli. Przy pierwszym takim badaniu ja
również wpatrywałam się w monitor i próbowałam domyślić się, co akurat
na nim widać. Było to jednak tak ekstremalnie przerażające – w każdym
cieniu bowiem widziałam guza, który okazywał się np. śledzioną ;) – że
szybko zrezygnowałam z tego pomysłu. Teraz wpatruję się tylko w Adasia i
czekam, a minuty wydają się godzinami. Staram się zawsze, żeby ktoś ze
mną pojechał na to badanie – świadomość, że na korytarzu czeka ktoś
bliski, kto mi pomoże w razie czego udźwignąć ewentualną złą wiadomość,
jest ogromnie budująca.
Mimo
wszystko, wizytom tym towarzyszą też pozytywne emocje. Niesamowita jest
bowiem ogromna życzliwość i ciepło, z którym i ja i Adaś się spotykamy
za każdą wizytą w tym szpitalu. Na oddziale, który nas bezpośrednio
kieruje na badanie USG, lekarki i pielęgniarki witają Adasia jak starego
znajomego, zauważają jak bardzo urósł od ostatniej wizyty, pytają, co
słychać. Podobnie w gabinecie USG za każdym razem spotykamy się z bardzo
miłym przyjęciem. Zwykły uśmiech, ciepłe słowo tak wiele wówczas daje,
jest tak ogromnym wsparciem. To jest też nauka dla mnie, ile można dać
drugiemu człowiekowi, będąc tak po prostu, po ludzku, życzliwym. I ja
też bardzo się staram, żeby bez względu na to, jak akurat układa się mój
dzień, czy jest mi akurat strasznie źle na świecie, czy jestem
szczęśliwa, bez względu na to, co się akurat dzieje w moim życiu
prywatnym, tę życzliwość podać dalej. I z zaskoczeniem zauważam, że jak
tylko chociaż odrobinkę się postaram, to bez większego problemu to się
udaje :)
Komentarze zamieszczone na poprzednim blogu:
-
dodano:
02 lutego 2012
15:40
Bardzo dziękujemy! :)autor Patrycja, mama Adasia
-
dodano:
28 stycznia 2012
21:41
powodzenia w walce z przeciwnosciami, i mam nadzieje ze Adas bedzie robil postepy ktore beda trwale.autor Basia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.