Cześć, nazywam się Alicja i niedługo skończę 7 miesięcy.
Mama ostatnio jest bardzo zajęta (mówi, że to ja zajmuję jej calutki czas, a
przecież ja jestem taka grzeczna!), więc pozwoliła mi napisać jeden wpis.
Z pisaniem jednak sobie kiepsko radzę (mimo że rodzice twierdzą, że jestem genialna), więc przerzucę się na pismo obrazkowe i w ten nieskomplikowany sposób opowiem Wam o sobie.
Z pisaniem jednak sobie kiepsko radzę (mimo że rodzice twierdzą, że jestem genialna), więc przerzucę się na pismo obrazkowe i w ten nieskomplikowany sposób opowiem Wam o sobie.
Mam dwóch braci - najstarszego Adasia (w ogóle to jego blog) i średniego Pawełka. Z Adasiem często walczymy o miejsce na rękach mamy. Hmm, właściwie nie ma chwili, żeby jedno z nas ich nie zajmowało. Mój najstarszy brat ma dwie fascynujące cechy. Pierwszą są
jego piękne, grube, kręcone włosy – bardzo
mu ich zazdroszczę, bo u mnie pod tym względem jakoś łyso. Z tej
zazdrości lubię go czasem za te loczki pociągnąć, aż się łapki same wyciągają!
Drugą fascynującą rzeczą jest sonda wystająca mu z noska – w sam raz dla moich
paluszków, aż się prosi, żeby ją wyciągnąć. Oj, nie raz i nie dwa dałam się
skusić ;)
Bardzo lubię też mojego
średniego brata. Często się do mnie przytula i całuje, i zawsze chętnie się ze mną bawi.
Mam też fajną mamę, z którą nie znoszę się rozstawać, i fajnego tatę, który jest we mnie bez pamięci zakochany (no dobrze, w swoim telefonie może nawet bardziej ;)).
Niedawno odkryłam coś fascynującego – potrafię się
przemieszczać. Mama mówi, że raczkuję. A tata – że zasuwam jak Stig w Zondzie,
cokolwiek to znaczy. Najfajniejsze w raczkowaniu jest to, że można dotrzeć do
czegoś, czego można się przytrzymać i zrobić to, co ostatnio lubię najbardziej
– wstać!!!
Umiem nawet stać na jednej
nodze!
Tylko czasem złapię za coś, co
jest bardziej mobilne niż ja i trochę bratu zdemoluję jego bazę. Ups... No, każdemu może się zdarzyć!...
Ale najbardziej lubię robić to,
co sprawia, że mama, jak bardzo by nie była zajęta, przybiega do mnie
natychmiast, rzucając wszystko, co trzyma akurat w rękach, a więc:
wspinać się na schody (brat mi
pokazał tę wspaniałą zabawę!)...
... i bujać się w wózku – mój nieoceniony
brat zawsze pomoże mi nieźle rozbujać wózek. Silne wrażenia gwarantowane!
Mama, jak już do mnie dobiegnie, krzyczy,
że nie można mnie spuścić z oka i że doprowadzam ją do stanu przedzawałowego.
Ale fotkę to zawsze zdąży cyknąć w międzyczasie ;)
To by było na tyle. Jak nauczę się czegoś nowego, to dam znać. A
teraz idę spać, bo zęby mnie bolą – wyrzynają mi się naraz aż cztery. Mama
twierdzi, że nie śpi przeze mnie – a co ja mam powiedzieć?!