Adaś
na szczęście ciągle zdrowy, infekcja nie wróciła, nie gorączkuje.
Niestety, wróciła natomiast padaczka i jak na razie nie udaje nam się
jej pozbyć. Nie tracimy jednak nadziei, że skoro dwa razy udało się ją
zatrzymać, to uda się i trzeci raz. Na szczęście, nie jest jeszcze zbyt
silna, ataki nie są częste i bardzo wyczerpujące, ale i tak sam fakt, że
są, czasem odbiera i nam, i Adasiowi siły do życia. Czekamy teraz jak
na zbawienie na termin na oddziale neurologii rozwojowej. Mam ogromną
nadzieję, że uda się dobrać odpowiednie lekarstwa i że znów choć na
jakiś czas wygramy z padaczką.
Sam
Adaś jest ostatnio przecudny. Często ma dobry humorek, zagaduje, śmieje
się do nas i sam do siebie – jak mawia Pawełkowa niania „cieszy się z
bycia Adasiem” :)
Muszę
się też pochwalić, że Adaś „powiedział” ostatnio swoje pierwsze słowo
(no, może drugie - pierwsze i często używane to "nieee!" ;) ). Leżał w
swoim łóżeczku, kopał nóżkami, bo miał bardzo dobry humorek i
pomiaukiwał coś po swojemu. I w pewnym momencie – aż wstyd to napisać na
publicznym blogu ;) – zamilkł na chwilę, zastanowił się i zamiauczał:
„duuuu – paaa”. Śmiejemy się, że chyba niezbyt dobrze wychowaliśmy
synów, bo z kolei pierwsze słowo Pawełka to było „lala” (plus
kokieteryjny uśmieszek) ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.