Dzisiaj Adaś był stabilny, trzymał ładną saturację i tętno. Miał zmniejszoną sedację, aby trochę ćwiczyć oddychanie i przez cały dzień dobrze sobie z tym radził. Teraz pod wieczór zaczął już się bardzo kłócić z rurką, przez co zaczęła spadać saturacja i trzeba było znów go trochę uspokoić.
Jest jednak bardzo słabiutki, jeszcze długa droga przed nim.
Nie wiadomo jeszcze, jak z płucami. Pani doktor zdecydowała, żeby zdjęcie powtórzyć dopiero jutro lub pojutrze, aby nie napromieniowywać go zbyt często.
No i był rozczulający "bonus dla mamusi" - troszkę wybudzony Adaś kilka razy lekko ścisnął mnie za rękę i ruszał sobie swoimi słodkimi paluszkami u stópek.
Cały czas śledzę Twoje wpisy, Pat. Wiem, że przeżywacie straszenie trudny czas. I mam nadzieję, że Adaś w końcu się wydźwignie w tego kryzysu, ku naszej ogólnej radości :)
OdpowiedzUsuńŚciskam Was mocno i tulę. Całą Rodzinę!
Dzięki, Kochana. Buziaki dla Ignasia!
UsuńCały czas myślę o malutkim. Cieszę się, że jest silny..
OdpowiedzUsuńTo prawda. Jest silny i walczy. Pozdrawiam ciepło i jeszcze raz dziękuję!
UsuńKochani, tak się ciesze, że pomalutku się poprawia. Jutro będzie jeszcze lepiej. Uściski dla wszystkich. Spokojnych snów
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
Usuń