Adaś dziś był bardzo grzeczny. Dużo spał, trzymał ładną saturację, na respiratorze 40% tlenu. Podobno podczas porannej toalety z przyjemnością przyjmował wszelkie mizianie i smarowanie.
Dotarły do mnie słuchy, że jutro znów nastąpi kolejny krok w procesie rozstawania się z respiratorem. Mam nadzieję, że nasz dzielny chłopak da radę.
Zresztą, już raz poradził sobie z respiratorem - a miał zaledwie trzy dni, był po traumatycznych narodzinach w 34 tygodniu, dźwigał bagaż w postaci zatrzymania akcji serca, zamartwicy, tylko dwóch punktów Apgar i mizernej wagi 1430g (ta pieluszka po pachy to rozmiar zero)... To i teraz da radę. Jak nie jutro, to pojutrze. Ja tam w niego wierzę.
Maleńki Adaś
i ja też w Niego wierzę :)
OdpowiedzUsuńCudny malutki, Okruszek...
Pati, bardzo się cieszę na coraz lepsze wieści :)