Dziś Adaś dał radę zejść ze 100% tlenu na 60% i utrzymywał przy tym porządną saturację. Był dużo bardziej przytomny, ściskał rączką mój palec i kilka razy się uśmiechnął. Pani pielęgniarka, która się nim dziś zajmowała, powiedziała też, że baaardzo protestował, jak go rano kremowała i przekładała - a to już zupełnie "po adasiowemu" ;)
Co prawda, pani doktor wciąż uprzedza, że stan Adasia nadal jest ciężki i wciąż jeszcze może być różnie - ale i tak coraz częściej pozwalam sobie na nadzieję, że nasz dzielny chłopak da radę!
czekałam na takie wieści. Mam nadzieję, że jutro będzie jeszcze lepiej...;))
OdpowiedzUsuńNasz dzielny Adasiek :) Pati, jak ja się cieszę na takie wieści :) Wiem, wiem, lekarze tak studza, na wszelki wypadek, ale jak tu się nie cieszyć, kiedy małymi kroczkami idzie ku lepszemu :) I doskonale rozumiem ten entuzjazm, zresztą podzielam go :) A gdy przypomnę sobie Twojego smska, to aż nóż w kieszeni mi się otwiera...ale najważniejsze, że Adas złamał kolejne stereotypy i to się liczy :)
OdpowiedzUsuńściskam
A i jeszcze bardzo spóźnione sto lat dla Dwulatki :)
OdpowiedzUsuńCały czas mam gdzies zakodowane, że nasze córeczki miały być "bliźniaczkami", tylko Wasza Alunia się pośpieszyła :)
Nasza Tolcia już też ten piękny wiek osiągnęła, to i u Was na bank już po... tyle, ze wiem, trudna i nagła sytuacja z Adaśkiem zmieniła bieg historii, nie mniej jednak serdeczne 100 lat dla najmłodszej Pociechy :*
Kochana, wpis z urodzin Alusi pewnie umieszczę, ale to chyba jak będę już miała Adasia bezpiecznie w domku. Urodziny odbyły się w ostatniej chwili, więc Alutka nic nie straciła.
UsuńDziękuję w jej imieniu za życzenia i przekaż od nas życzenia Toluni.
Buziaki!
No to dobrze, ze choć tyle się udało :)
UsuńTolunia też dziękuje :*
Niepokoiłam się bardzo brakiem wieści w niedzielę... Ale teraz te dwa dni - tak bardzo się cieszę, że nastąpiło przesilenie "ku życiu".
OdpowiedzUsuńUcałuj ode mnie Adasia.
Nieustannie towarzyszę w modlitwie:*
Bardzo dziękuję za modlitwę! A buziaki przekazane!
Usuń