Adaś ostatnio czuje się troszeczkę
lepiej. Wypróbowujemy coraz to nowe terapie niekonwencjonalne, mające pomóc nam
zatrzymać napady padaczkowe. Trochę się tego wstydzę – zawsze myślałam
racjonalnie, uważałam, że większość z tych metod to wyciąganie pieniędzy od
ludzi, którzy chwytają się ostatniej nadziei, a teraz… sama próbuję
wszystkiego.
Wypróbowaliśmy już homeopatię.
Pojechaliśmy z Adasiem do Warszawy, do lekarki, która stosuje homeopatię i –
jak wyczytaliśmy w Internecie – ma na swoim koncie już kilka wyleczeń z
lekoopornej padaczki. Adaś dostał kropelki, które zaczęliśmy mu aplikować
zgodnie z zaleceniami. Niestety, po tych kropelkach zaczęło być dużo gorzej. Synek
był półprzytomny, niemal bez przerwy spał, ilość napadów zwiększyła się ponad
dwukrotnie i stały się dużo silniejsze. Próbowaliśmy się skontaktować z
lekarką, która zaleciła kropelki, jednak nie odbierała ona telefonu. Nie
wiedzieliśmy, co robić. Niby wyczytaliśmy w Internecie, że z homeopatią już tak
jest, że na początku jest gorzej, a potem dopiero się poprawia. Po kilku dniach
stwierdziliśmy jednak, że nie będziemy ryzykować. Nie wiemy bowiem, co zostanie
z mózgu naszego dziecka np. po miesiącu takiego nasilenia napadów. Po
odstawieniu kropelek na szczęście ilość napadów wróciła do punktu wyjścia.
Wyczytaliśmy też, że cuda potrafi
zdziałać sok Noni. Znów z dużą dozą nieufności – bo generalnie raczej nie
dowierzam czemuś, co pomaga na dosłownie na wszystko, i na raka, i na
epilepsję, i na osłabienie, i na odporność, i na niepłodność itd. Itd. Itd. Ale
spróbowaliśmy i muszę przyznać, że nasze wrażenia są dość pozytywne. Adasiek od
czasu, gdy rozpoczął popijanie soku, jest silniejszy, żywszy, przytomniejszy,
nawet kilka razy się leciuteńko uśmiechnął! Ilość napadów odrobinkę się
zmniejszyła, o około 1-2 napady dziennie.
Ostatnio w nasze ręce - a raczej oczy - trafiła też
informacja, że napady padaczkowe łagodzi też olej kokosowy. Nabyliśmy więc ten
specyfik i zaczęliśmy dodawać Adasiowi do jedzenia. Troszkę rzeczywiście
podziałało, ilość napadów znów minimalnie się zmniejszyła i są one troszkę
łagodniejsze.
Myślimy o wprowadzeniu Adasiowi
diety ketogennej, która podobno pomaga przy lekoopornej padaczce. W
naszym przypadku jednak wprowadzenie diety będzie się równało przejściu z
jedzenia buzią na stałe na karmienie przez sondę lub PEGa. Bardzo byśmy tego
nie chcieli. W tej diecie bowiem niezwykle istotne jest dokładne przestrzeganie
ilości, składu i godziny zjadanego pokarmu. Z naszym Adasiem, który i
tak generalnie najchętniej żywiłby się jedynie miłością, jest to absolutnie
niemożliwe.
Dostaliśmy też od jednej z
czytelniczek bloga namiary na lekarza neurologa, praktykującego w Czechach,
który podobno ma duże sukcesy w prowadzeniu dzieci z lekooporną padaczką i
który w leczeniu stosuje podejście holistyczne, biorąc pod uwagę nie
tylko leki, ale również dietę, suplementy i styl życia. Jak na razie
napisaliśmy do niego maila i niecierpliwie czekamy na odpowiedź. Podróż będzie
wymagała od nas przebycia ponad 1000 kilometrów, zimą, ze słabiutkim Adasiem i
ze mną w trzecim trymestrze ciąży, więc jesteśmy nią lekko przestraszeni. No,
chyba, że mojemu mężowi uda się na dniach wymyślić jakiś teleport ;)
Mamy też bardzo dobre wiadomości. Ponad rok
temu, podczas badań przed operacją, wykryto u Adasia małą wadę serca (niewielki
przepływ między przedsionkami). Była na tyle nieznacząca, że nie wymagała
żadnej interwencji, a jedynie kontroli po około roku. Podczas ostatniej wizyty
w Gdańsku pani doktor wysłuchała jakiś szmer nad serduszkiem Adasia, więc
troszkę się przestraszyłam. Umówiłam synka czym prędzej do kardiologa, aby
sprawdzić, czy wada serca - nie daj Boże
- nie powiększyła się. Dziś byliśmy na badaniu. Przemiły pan doktor osłuchał
Adasia, zrobił EKG i echo serca, po czym – ku mej ogromnej uldze – stwierdził,
że w dalszym ciągu wada serca jest na tyle malutka, że można na następny rok o
niej zapomnieć :)
Uwielbiam takie wiadomości!!!
Piękny blog, szczytny cel, potrzeba mu większej popularności, dlatego zapraszam serdecznie po odbiór nominacji Liebster Blog http://odczuciaiuczucia.blogspot.com/2012/11/nominacja-od-liebster-blog.html
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Bardzo dziękujemy i równie serdecznie pozdrawiamy! :)
UsuńJa właśnie przeczytałam cały i dołączam do grona czytaczy życząc zdrówka Adasiowi, żeby Pan Bóg dał mu szansę jak najdłużej być z Wami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękujemy!
Usuń