Dziś wyjęliśmy ze skrzynki list. A w liście - szkoła nieopodal zaprasza nas i Adasia na spotkanie organizacyjne w sprawie realizacji obowiązku przygotowania szkolnego pięciolatków.
Najpierw się zdumieliśmy, potem roześmialiśmy. A potem ukłuło mnie w sercu na myśl, że faktycznie, gdyby nasz Adaś był zdrowy, we wrześniu zaczynałby zerówkę...
Popłakałam sobie troszkę na konto tej konstatacji, ale tylko troszkę.
Teraz pewnie zacznie się kolejny bój z papierami - odraczanie i Bóg wie, co jeszcze...
A bohater tej historii zaczyna dziś kolejny antybiotyk. Tym razem zapalenie oskrzeli. Biedak, jest tak osłabiony po tej historii z rsv, że łapie wszystko. Cóż, po ponad dwuletniej nieobecności w życiu Adasia poważniejszych chorób musi to nadrobić. Natura nie znosi próżni ;)
Ja z kolei mam pewien pomysł, który przyszedł mi do głowy jeszcze gdy czuwałam przy Adasiu w szpitalu - ale o tym wieczorem lub jutro. Teraz muszę się zająć naszym chorym biedactwem, no i poprawić sobie humor po tych diagnozach i konstatacjach.
Ja własnie mam zebranie w zeszłym tygodniu za sobą, w sprawie naszego pięciolatka... i przystanęłam na moment, łza w oku się zakręciła, jak przeczytałam ten post, bo dotarło do mnie jakos tak własnie teraz, jak wiele Adasia w życiu omija "codzienności"... Pati kochana, nie wiem w sumie co mądrego mogę tu napisac. Pocieszać? Jak, chyba tylko tak, że ile by Adaśka nieominęło, to i tak ma najwspanialszy dom, rodziców i rodzeństwo na świecie, ma ogrom miłości i czułości - to jest ta Jego cudowna codzienność! Żeby tylko te choróbska wstrętne niedokuczały... a sio!!
OdpowiedzUsuńPrzytulam Pati :*
Iwosiu, dziękuję :-* Po pierwszych łzach pogadałam z mądrymi przyjaciółkami (jak to dobrze mieć takie!), pozbierałam się i jestem w trakcie podejmowania decyzji o sposobie realizowania obowiązku szkolnego przez Adasia. Doszłam do wniosku, że i tak przed tym nie ucieknę, szkoła się Adasiowi należy jak każdemu innemu dziecku - i chyba postaram się uzyskać indywidualne nauczanie w domu w ramach zajęć rewalidacyjno-wychowawczych.
UsuńPoza tym po pierwszym żalu zdałam sobie sprawę, że jeszcze niedawno bałam się potwornie, czy nasz synek dożyje pierwszych czy drugich urodzin - a dziś wzywają go do szkoły! To zatem chyba raczej powód do radości! :)
No i pięknie :) Ty zawsze umiesz we wszystkim dostrzec te najlepsze strony. Nie wiem czy znam większego optymistę :) Swietny pomysł z tym indywidualnym nauczaniem. A to że Adaniek jest tu dziś gdzie wg statystyk być nie powinien - to największa radość :)
UsuńBiedny maluszek, antybiotyki na dłuższą metę też nie są za dobre w dużej ilości, ale co zrobić... Wiosna powoli się rozkręca, może przyniesie więcej odporności i nie będziecie dostawać tyle bakcyli z przedszkola i innych miejsc. Dużo słonka Wam życzę!
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Słonko już coraz częściej gości za naszym oknem, więc mamy nadzieję, że choróbska już niedługo zarządzą odwrót :)
Usuń